poniedziałek, 21 maja 2018

Kilka wersji życia (P. Auster, 4 3 2 1)

„4 3 2 1” Paula Austera nie bez powodu określana jest jako powieść monumentalna. O zasadności używania tego epitetu świadczyć może nie tylko objętość książki – blisko osiemset pięćdziesiąt stron formatu B5, ale i kompozycyjny zamysł towarzyszący pisarzowi. Próba rozpisania losów Archibalda Isaaca Fergusona na cztery równoważne historie okazuje się bowiem i intrygującą grą z biografią bohatera, i nieoczywistym potraktowaniem jego losów w kontekście wielkich wydarzeń XX wieku. Tak naprawdę „4 3 2 1” można z powodzeniem czytać jako powieść o Ameryce i tym co ją ukształtowało. Auster w pewnym więc sensie pisze różne wersje opowieści o amerykańskim spełnionym śnie. Natkniemy się więc tutaj m.in. na historię imigrantów, dla których Stany Zjednoczone mają być nowym wspaniałym światem, na ciekawie zobrazowany motyw emancypacji kobiet, na niechlubny epizod polowania na komunistów, na rewoltę studencką i protesty przeciwko wojnie w Wietnamie, na rasizm i zabójstwo Martina Luthera Kinga. Zresztą amerykańskość powieści nie ulega wątpliwości. Ten styl i sposób opowiadania jest rozpoznawalny właściwie już po kilku stronach lektury. „4 3 2 1” Austera to również pasjonująca powieść o dojrzewaniu, o uczeniu się siebie i innych, o odkrywaniu własnych ograniczeń. Pisarz szczegółowo opisuje codzienność, nie unika skupiania się na rozterkach swojego bohatera, koncentruje się na jego odczuciach i dylematach. Drobiazgowo opisane zostają także inne postaci i ich sposób widzenia świata, dzięki czemu można o tej książce mówić także jako o pochwale zwyczajności. Pytanie o to, skąd się wywodzimy, co nas ukształtowało i jakie wydarzenia i osoby są dla nas stałym punktem odniesienia, pozostaje tą kwestią, która nieustannie, w różnych konfiguracjach, powraca. Motywem, który okazuje się bardzo ważny, jest pisanie. Auster nie tylko bierze pod uwagę rozterki związane z powstawaniem pierwszej powieści, ale również przygląda się dziennikarskiemu portretowaniu rzeczywistości. W każdym z tych przypadków słowo jako to, co powołuje do życia, wymyśla, sprzyja zapamiętaniu, ale i niszczy, zakłamuje, zostaje pomyślane jako coś niemalże żywego. Bardzo dobre.


Paul Auster, 4 3 2 1, przeł. Maria Makuch, Wyd. Znak, Kraków 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz