wtorek, 13 lutego 2018

Miejsce, czas i pamięć (M. Płaza, Robinson w Bolechowie)

Maciej Płaza potwierdza swoją pisarską klasę. „Robinson w Bolechowie” to jedna z najciekawszych polskich powieści minionego roku. Płaza konsekwentnie pozostaje przy budowaniu emocji za pomocą opisu, a nie akcji. Niespiesznie dziejące się wydarzenia mają swój czas, rytm, a słowa je portretujące trzymają się szczegółu, unikając upraszczających uogólnień. Płazę zdaje się interesować miejsce wymykające się konkretowi. Prawdziwa historia, ta Wielka, przemyka gdzieś obok, a jeśli narusza przestrzeń-enklawę to tylko za sprawą rykoszetu. Autora interesuje kilka istotnych kwestii, powiązanych ze sobą w powolną, wysmakowaną, ale i pełną emocjonalnego napięcia, opowieść. Mamy więc do czynienia z książką o miejscu dzieciństwa i dorastania oraz o symbolicznym porzuceniu tego punktu odniesienia i późniejszych powrotach. Czytać tę powieść możemy z powodzeniem jako historię inicjacyjną – znaczącym przekroczeniem granic i wejściem w dorosłość będzie w tym wypadku sztuka, wiedza i widzenie. To także wariacja na temat starości, starzenia się własnego, przemijania, ostateczności, ale i odkrywania ograniczeń ciała będących niekiedy próbą cenzurowania ducha. Zasadne może być również potraktowanie książki jako prywatnego i intymnego śledztwa oraz głosu w dyskusji na temat tego, czy cudze tajemnice, jeśli nas dotyczą, automatycznie przestają przynależeć do tego, kto je przechowuje. Bardzo dobre.


Maciej Płaza, Robinson w Bolechowie, Wyd. W.A.B., Warszawa 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz