czwartek, 4 stycznia 2018

Praca (O. Gitkiewicz, Nie hańbi)

To reportaż potrzebny, dający do myślenia, skłaniający do dalszych poszukiwań. Rodzi jednak niedosyt, bo miejscami ma się wrażenie nazbyt szybkiego i powierzchownego dotykania poszczególnych wątków. Impresyjnie potraktowany temat Żyrardowa oraz autobiograficznych związków autorki z tym miejscem ewidentnie zyskałby, gdyby poświęcono mu więcej miejsca. Podobnie inne wątki związane z pracą, które portretuje autorka. Niezależnie jednak od tego, czy przedstawiony przez nią przegląd dramatów i sytuacji związanych z aktywnością, która może być pasją, traktowana jest jako obowiązek, bywa marzeniem, ale i zdarza się, że jest upodleniem, czytelnika satysfakcjonuje, czy może rodzi zirytowanie, Gitkiewicz udowadnia, że tego typu opowieść jest potrzebna. „Nie hańbi” to książka, która pokazuje, że praca nie dla każdego ma identyczne znaczenie oraz że nie każda praca ma taką samą wartość. Nie chodzi tylko o przywileje i obowiązki czy o kontekst ekonomiczny, równie ważne okazuje się społeczne postrzeganie danej aktywności oraz relacje międzyludzkie składające się na współpracę oraz hierarchiczność. Trochę szkoda, że w książce dominuje jednak perspektywa dużego miasta, ale już na podstawie tego, co przedstawia Gitkiewicz widać moc sprawczą wpisaną w posiadanie lub utratę pracy, nieprzystawalność światów oraz odmienny status tych, którzy zatrudnieni są na etacie i którzy etatu nie mają. Widać, że autorka uważnie obserwuje otoczenie, miejscami niepotrzebnie próbuje wzmacniać napięcie krótkimi zdaniami lub równoważnikami zdań zapisywanymi w formie akapitu. Mam wrażenie, że gdyby Gitkiewicz zdecydowała się na dokładne i wielowymiarowe sportretowanie jednego wątku, reportaż ten wybrzmiałby jeszcze mocniej. W takiej formie okazuje się intrygującą wprawką, zapowiedzią, potencjalnością zasługującą na uwagę. Tylko, a może aż.


Olga Gitkiewicz, Nie hańbi, Wyd. Dowody na Istnienie, Warszawa 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz