sobota, 27 stycznia 2018

Powrót do przeszłości (Z. Miłoszewski, Jak zawsze)

Coraz częściej mówienie o literaturze wiąże się również z koniecznością odnoszenia się do akcji promocyjnych, zaplanowanych jako działania mające wspierać sukces książki. Nie inaczej jest w tym przypadku. Zmiana nazwy jednej z warszawskich kawiarni na tę, która jest tytułem powieści Miłoszewskiego, rozłożona w czasie możliwość spotykania w tym miejscu autora, postawienie na stylistykę z nie tak odległej przeszłości, wreszcie artystyczna w swoim zamyśle okładka książki – to wszystko miało wzmocnić reklamową sugestię, iż mamy w tym wypadku do czynienia z literackim zwrotem autora w kierunku literatury artystycznej. Korzystającej obficie z możliwości oferowanych przez literaturę środka, ale jednak artystycznej. Potwierdzeniem tego może być również gatunkowe (okładkowe) zakwalifikowanie powieści, a mianowicie „komedia ironiczno-romantyczna”. Czy zabieg okazał się udany? Główni bohaterowie powieści to małżeństwo w dość zaawansowanym wieku. Parę poznajemy w chwili, gdy przygotowują się do swojej rocznicy. Święto, które obchodzą, to dzień, kiedy pierwszy raz poszli do łóżka. Grażyna ma siedemdziesiąt osiem lat, Ludwik osiemdziesiąt trzy. Opis ich przygotowań do kolejnej namiętnej nocy jest, oczywiście, dość zabawny, jednak zbudowanie komizmu sytuacyjnego w tym wypadku nie jest czymś trudnym. Opiera się na oczywistych paradoksach, jak chociażby kupowanie seksownej bielizny czy spożywanie viagry. Niespodziewanie dochodzi do pewnej zmiany, która całkowicie przewartościowuje życie bohaterów. Oto okazuje się, że przenieśli się w czasie. Są znowu młodzi, atrakcyjni, ale dużo dojrzalsi jednocześnie, bo zdobyta przez lata wiedza i doświadczenie nie znikają. W kraju jest nieco inna sytuacja polityczna. Ważnym punktem odniesienia jest Francja. Miłoszewski decyduje się więc na swobodną wariację na temat powojennej Polski, przede wszystkim jednak skupia się na losach bohaterów. Nie zdradzę w tym momencie wiele, jeśli powiem, że Grażyna i Ludwik są zagubieni, ale jednocześnie zafascynowani faktem zmierzenia się na nowo ze swoimi wyborami i możliwością powtórzenia wszystkiego lub też pójścia inną drogą. Miłoszewskiemu udało się napisać całkiem przyzwoitą powieść popularną. Z literaturą artystyczną publikacja ta nie ma nic wspólnego, co więcej, gdyby przyjrzeć się całej twórczości autora, nie jest to także jego najlepsza książka. To, co ma być dowcipne w opowiedzianej historii, nazbyt często wiąże się z oczywistymi skojarzeniami, w którymś więc momencie przestaje bawić. Razi też sposób opisu. Autor zdecydował się na naprzemienne oddawanie głosu Grażynie i Ludwikowi. Język postaci jest jednak mało zróżnicowany, co w efekcie szybko zaczyna razić i odsłania zbędność tego pomysłu. Pozostaje więc stwierdzić, że o ile powieści kryminalne pisarza są bardzo udane, o tyle przygoda z obyczajową wersją literatury wypada tylko przeciętnie.


Zygmunt Miłoszewski, Jak zawsze, Wyd. W.A.B., Warszawa 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz