niedziela, 26 listopada 2017

Poszukiwanie (M. Thien, Nie mówcie, że nie mamy niczego)

Powieść Thien to sugestywna, kompozycyjnie przemyślana, unikająca tanich wzruszeń historia współczesnych Chin. Wydarzenia ważne dla całego kraju zostają wpisane w biografie bohaterów, a wzmocnione dodatkowo emocjami będącymi konsekwencją przyjaźni, miłości oraz tęsknoty wybrzmiewają w sposób uniwersalny jako opowieść o tym, jak człowiek może zniszczyć drugiego człowieka, ale i jak człowiek może drugiego człowieka ocalić. Współczesność miesza się tutaj z okresem rewolucji kulturalnej oraz z wydarzeniami na placu Tiananmen. Autorce udaje się pokazać dramat jednostki, dramat zdradzanej i zmuszonej do zdrady osoby, ale i dramat czekania na odpowiedź, która nigdy nie nadejdzie. Obok przyjaźni przedstawicieli pokolenia rodziców mamy sportretowaną siostrzaną więź rodzącą się między dziećmi. Spoiwem miłości i zaufania staje się wspomnienie, nostalgia, poczucie, że zadawanie pytań niczemu tak naprawdę nie służy. Thien, choć pokazuje swoich bohaterów w sytuacjach, w których nie zawsze umieją się zachować tak, jakby chcieli, nie przestaje być w swoim opowiadaniu czuła i precyzyjna jednocześnie. Oddaje niuanse niejednoznacznych często odczuć, ale o cierpieniu związanym z przekonaniem, że nikt nie stoi po naszej stronie, mówi wprost, bez dodatkowych upiększeń i bez prób łagodzenia dramatu. W efekcie szczególnie dramatycznie wybrzmiewają samobójcze decyzje tych, którzy nie umieją i nie chcą żyć tak, jak się od nich tego oczekuje. Oprócz dramatycznych losów bohaterów, znajdujących się na pierwszym planie, równie istotne jest oddanie atmosfery towarzyszącej brutalności rewolucji kulturalnej i tego, w jaki sposób odnoszono się do ludzi nauki i sztuki, a także nadziei towarzyszącej studentom protestującym na placu Tiananmen. Słowa zyskują moc stwarzania i niszczenia – mogą ranić, nawołują do agresji i pogardy, uświadamiają własne uśpienie i wycofanie się, nagle odradzają się w muzyce i pamięci tego, co kiedyś było ważne. Język pojmowany jest tutaj nie tylko w sposób dosłowny – różne języki wybrzmiewają w domu, inny język wypiera ten wcześniejszy na emigracji, dziwnie wybrzmiewa język, który po latach trzeba rozszyfrować z pisma, głośno, niczym manifest i protest, krzyczy to wszystko, co jest stłumione i skazane na milczenie. Chodzi o to, co powiedziano i czego nie zdążono wymówić, chodzi o tworzenie i zakaz wyrażania siebie przy pomocy sztuki, chodzi wreszcie o pamięć, która trwa, choć wydaje się, że zatriumfowało zapomnienie.


Madeleine Thien, Nie mówcie, że nie mamy niczego, przeł. Łukasz Małecki, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz