poniedziałek, 26 czerwca 2017

Wyprawa nie tylko w przeszłość (J. Irving, Uwolnić niedźwiedzie)

„Uwolnić niedźwiedzie” to debiut Irvinga. Czyta się go z zainteresowaniem z powodów czysto poznawczych, aby dowiedzieć się, jak zaczynał popularny autor powieści. Z pewnością więc znajomość innych utworów amerykańskiego pisarza może być wartym uwagi kontekstem dla rozpoznań związanych z początkiem. Jest to o tyle ciekawe, że pewne wątki w jego dalszej twórczości często się powtarzają, a Irving zdaje się obsesyjnie eksplorować groteskowość i absurdalność codzienności oraz nadzwyczajność wpisaną w to, co pozornie wyjątkowo przeciętne. W „Uwolnić niedźwiedzie” akcja prowadzona jest dwutorowo. Mamy więc rok 1967 i szalony plan uwolnienia zwierząt z ZOO w Schönbrunnie. Mamy również czas określany ironicznie prehistorią, a związany z okresem II wojny światowej oraz wcześniejszego anszlusu. Z dzisiejszej perspektywy czytamy o czasach odległych o kilkadziesiąt lat, warto jednak pamiętać, że powieść ukazała się w 1968 roku. Tak więc wtedy, gdy ją poznawano po raz pierwszy, nie miała historycznej perspektywy, jaka towarzyszy jej dzisiaj. Czytelnik znajdzie w tej powieści mnóstwo tak charakterystycznego dla Irvinga upodobania do szaleństwa, obsesji, akceptacji dla dziwności. Natkniemy się więc tutaj na kilka rozpoznawalnych bez trudu miejsc-symboli Wiednia, na specyfikę kultury kawiarnianej, ale i na mrok oraz niepokój związany z wyparciem pamięci o złu, z niereagowaniem, z brakiem umiejętności opowiedzenia się po właściwej stronie. „Uwolnić niedźwiedzie” to chyba jedna z najbardziej metaforycznych powieści Johna Irvinga, wpisująca to, co złe, w tradycję dziedziczenia i w konieczność kształtowania na nowych zasadach własnej tożsamości.


John Irving, Uwolnić niedźwiedzie, przeł. Ewa Życieńska, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2017. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz