Najnowsza
powieść Mariusza Sieniewicza, choć umiejscowiona w przyszłości, może być
traktowana jako głos w sprawie i przykład powieści społecznie zaangażowanej.
Fakt ten okazuje się interesujący w kontekście całej twórczości autora. „Plankton”
należałoby bowiem przywoływać w sąsiedztwie krytycznego wobec bezduszności
kapitalizmu „Czwartego nieba” i brawurowej „Rebelii”, w której starość buntuje
się przeciwko bezwzględnemu prymatowi młodości. Choć najnowsza powieść
utrzymana jest w podobnym tonie – mamy możliwość odnalezienia czytelnych nawiązań
do współczesności i otrzymujemy jednocześnie wizję dotyczącą przyszłości, to
jednak trudno byłoby obronić tezę, iż jest to utwór kompozycyjnie i fabularnie
przekonujący. Autor, oczywiście, językowo i stylistycznie trzyma poziom, jednak
w trakcie lektury nasuwa się przypuszczenie, iż zabrakło mu pomysłu na rozwój
akcji oraz filozoficzne podbudowy stworzonego świata. Jeśli mielibyśmy, jak
wspomniałam na początku, nie tracić z oczu całej jego twórczości, to „Plankton”
zdecydowanie należy do słabszych powieści pisarza. Antyutopia stworzona przez
Sieniewicza wydaje się raczej sztucznym projektem stworzonym na zasadzie ćwiczeniowego
wymyślenia świata, który nadejdzie. Nie jest to rzeczywistość, która żyje,
sugestywnie oddziałuje obowiązującymi zasadami, przeraża, budzi obawy i
niepokój. Jest początek lat dziewięćdziesiątych XXI wieku, stolicą Polacji jest
Olsztyn, rolę dzisiejszego Watykanu pełnią okolice Sztokholmu, Krakowa właściwie nie ma,
a to, co z niego pozostało, jest pracowicie odgruzowywane, Kościół ma ogromną
władzę, a gdzieś w tle jest cały czas obecny konflikt między islamem a katolicyzmem,
ale i patriarchatem a feminizmem czy niezależnością a zniewoleniem. Bracia
zakonni, którzy zaludniają karty powieści, nie są postaciami z krwi i kości. To
z pewnością nie pomaga w uwiarygodnieniu opowieści. Znajdziemy jednak w książce
kilka ciekawych wątków. Na pewno należałoby wspomnieć o miłości ojcowskiej oraz
o prawie do wspominania i myślenia. Przymusowa amnezja i karanie tych, którzy
zrobią coś nieprzewidywalnego, to ciekawy pomysł na zasugerowanie możliwych
niedogodności fundowanych ludziom. Historia opowiedziana w „Planktonie” stanowi
materiał na obszerne opowiadanie z dużym potencjałem, jednak na powieść to
trochę za mało.
Mariusz
Sieniewicz, Plankton, Wyd. Znak, Kraków 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz