„Dobranoc,
Auschwitz” to publikacja skoncentrowana przede wszystkim na współczesności
byłych więźniów obozu koncentracyjnego. Dowiadujemy się, oczywiście, w jaki
sposób zostali uwięzieni, ile cierpień musieli przetrwać, jak skomplikowane i
niełatwe były ich losy, ale punkt ciężkości opowieści zostaje położony na
schyłek życia bohaterów. To ciekawa perspektywa, bo z jednej strony stanowi
mocne zaakcentowanie faktu, że świadkowie historii odchodzą, z drugiej odsłania
specyfikę życia w cieniu traumy doświadczonej przed laty. Oprócz bohaterów,
których biografia naznaczona została przez Auschwitz, ważną postacią jest
lekarka pracująca w krakowskiej przychodni dla byłych więźniów obozów koncentracyjnych.
Jest ona nie tylko kimś, kto towarzyszy historiom swoich pacjentów, ale i
osobą, która zmierzyć się musi ze słabością ciał tych, którzy przeżywszy
piekło, wydawali się niezniszczalni. Bardzo smutno wybrzmiewa więc wspomnienie
organizowanych przez lekarkę spotkań w ogrodzie, w trakcie których starzy
udają, że są młodzi, choć z roku na rok ubywa towarzyszy. Za każdym pożegnaniem
na cmentarzu stoi konkretna, niepowtarzalna biografia, której istotnym
fragmentem są przeżycia obozowe. Bohaterowie reportażu próbują oszukać czas, na
kartach książki pojawiają się więc również zabawne anegdoty. Do takich z
pewnością należy wykorzystywanie własnego życiorysu do włączenia mediów w walkę
z NFZ z powodu długiego czekania na sanatorium. Problem w tym, że główny
zainteresowany ową interwencją mniej pragnie leczenia, a bardziej towarzystwa
pięknych pań. Własny podeszły wiek nie przeszkadza mu w tych planach. Sportretowanie
byłych więźniów w sytuacjach zwykłych, czasami skłaniających do refleksji,
innym razem, jak ta powyżej, budzących śmiech, to na pewno atut tego reportażu.
Warto również zwrócić uwagę na pewnego rodzaju konkurowanie ze sobą, jakie ma
miejsce wśród bohaterów opowiadających ludziom młodym o swoich obozowych
przeżyciach. Jedni bardzo oszczędnie używają słów, inni są w stanie stworzyć
przed publicznością rodzaj spektaklu, jeszcze inni zastanawiają się, jakich
słów używać, by dotrzeć do kolejnych pokoleń. Gdzieś w tle obecna jest też
kwestia powtarzania świadectwa i umiejętności atrakcyjnego przekazania
słuchającym własnych przeżyć opowiadanych już tyle razy. Byli więźniowie są
świadomi wagi własnych wystąpień, wiedzą też, że wraz z nimi odchodzi to, co
niezwykle istotne – możliwość porozmawiania z człowiekiem, który doświadczył
niewyobrażalnego i zdołał mimo wszystko żyć dalej.
Aleksandra
Wójcik, Maciej Zdziarski, Dobranoc, Auschwitz. Reportaż o byłych więźniach,
Wyd. Znak, Kraków 2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz