Wspomnienia
Lubow Orłowej, znanej i uwielbianej przez Rosjan aktorki, mają pewną wartość
poznawczą, choć ich jakość literacka jest znikoma. W trakcie lektury razi
naiwność, a nawet momentami infantylność refleksji prezentowanej przez
artystkę. Orłowa nie ukrywa swojego podziwu dla Stalina, traktuje go jako
wyrocznię, jest dumna z relacji, jaką nawiązała z Wodzem. Choć jak się okazuje
z posłowia, aktorka potrafiła zachować niezależność, to jednak z opowieści,
którą zdecydowała się upublicznić, wyłania się portret kobiety uzależnionej od
mężczyzny, bezkrytycznie w niego wpatrzonej, histerycznie go wielbiącej i
dumnej z sekretnego związku. Na uwagę zasługuje niewidoczność owego sygnalizowanego
przez Orłową romansu. Dla obojga ma to być chwila wytchnienia, coś pomiędzy
przyjaźnią a fascynacją, więź łącząca Mistrza i uczennicę. Na zdjęciach
zamieszczonych w książce Stalin i Orłowa nigdy nie są razem. Zazwyczaj aktorka
pojawia się sama lub z mężem, znanym reżyserem filmowym. Chętnie za to
przywołuje drobne prezenty, które podarował jej Stalin, oraz odtwarza chwile, w
których mogła się od niego uczyć. O ile fascynację Orłowej można próbować
zrozumieć, wielu przecież dyktatorów nie miało problemów z cieszeniem się
uwielbieniem kobiet, o tyle jej bezkrytyczna ocena tego, kogo pokochała i
niedostrzeganie mroku, który mu towarzyszył, wydają się już kuriozalne.
Wspomnienia aktorki przypominają pamiętnikarskie zapiski podlotka, a nie
dojrzałej kobiety. Brakuje w nich krytycznej oceny związku, świadomości
specyfiki miejsca i czasu, wreszcie otwarcia się na wiedzę o zbrodniach
ukochanego mężczyzny. Książki tej nie da się więc czytać jako sekretnego
wyznania, to raczej lektura, która może nas zaskakiwać zaślepieniem i
bezmyślnością Orłowej. Naiwność zakochanej kobiety zderzona bowiem zostaje ze
wszystkim tym, o czym aktorka nie pisze, a co przecież miało wówczas miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz