poniedziałek, 5 grudnia 2016

Byle dalej od domu (N. Fiedorczuk, Jak pokochać centra handlowe)

Szkoda, że Natalia Fiedorczuk zdecydowała się dołączyć do swojej prozy odautorskie wyjaśnienie umieszczone na końcu książki. Akcentuje w nim fakt, iż sama doświadczyła depresji, jednocześnie kładzie nacisk na literackie potraktowanie swoich przeżyć i przetransponowanie w emocje bohaterki tego wszystkiego, co zaobserwowała i usłyszała u innych kobiet. Oprócz owego wyznania czytelnik może przeczytać rozważania dotyczące specyfiki traktowania w Polsce macierzyństwa oraz konieczności mówienia o negatywnych odczuciach matek. Choć nie ulega wątpliwości, że z refleksjami tymi wypada tylko się zgodzić, zastanawiające jest, po co umieszczono je przy tekście literackim, z którego to wszystko wynika. To, że narratorka mówi w pierwszej osobie, nie uprawnia jeszcze do utożsamiania jej z autorką. Wie o tym średnio rozgarnięty czytelnik, nie mamy więc do czynienia z jakąś prawdą objawioną. Z kolei wspomniane refleksje natury kulturowo-socjologicznej pojawiają się w tle zamieszczonej w książce prozy. Dodatkowe wyjaśnienia sprawiają więc wrażenie nadmiernej łopatologii. Zaczęłam od końca, bo od posłowia. Wracam jednak do początku, by zaznaczyć, że powieść Fiedorczuk to debiut zasługujący na uwagę. Autorka intrygująco zderza oszczędność słów z ogromnym nagromadzeniem emocji. W efekcie siła rażenia tej opowieści jest bardzo efektowna. Ale nie o fajerwerki, na szczęście, tutaj chodzi. Choć temat macierzyństwa i niemożności odnalezienia się w roli matki jest współcześnie wcale nie tak rzadko eksplorowany, autorce udaje się nadać swojej opowieści pewien oryginalny ton. Podstawą owej niebanalności jest z jednej strony depresyjna i sugestywna w swoim wycofaniu postać bohaterki oraz tytułowa metafora centrów handlowych jako miejsc dających ukojenie. Intymność i prywatność poprzez swoją intensywność stają się zagrożeniem. Ukojeniem dla rozedrganej psychiki staje się przebywanie w miejscach publicznych, w których bez problemu można wtopić się w otoczenie. Debiut Fiedorczuk to proza z potencjałem, której warto się przyglądać. Autorka wydaje się świadomie operować językiem i przywoływanymi obrazami, nie przesadza również z epatowaniem emocjami. Efekt jest więc co najmniej interesujący, a w przypadku debiutu jest to z pewnością dużym atutem.


Natalia Fiedorczuk, Jak pokochać centra handlowe, Wyd. Wielka Litera, Warszawa 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz