Powieść
Andruchowycz to malowniczy portret świata, którego już nie ma i który
jednocześnie w swoich emocjach i uczuciach potencjalnie ciągle może być żywy.
Pisarka z dużym talentem narracyjnym, barwnie, sugestywnie opisuje specyficzny
trójkąt. Specyficzny, bo tak naprawdę trudno powiedzieć, czy zbudowany na
przymusie tworzenia więzi, czy na konieczności nieprzerywania wieloletniej zależności,
czy może bazujący na niedojrzałości wszystkich uczestników tej intrygującej
relacji. To, co najsilniejsze i co przypomina miłość i nienawiść w jednym,
związane jest z relacją wiążącą Adelę, córkę doktora, i Stefanię, jej służącą.
Obie kobiety wychowywały się razem od dzieciństwa i od maleńkości towarzyszą im
konkurowanie o względy osoby trzeciej, konieczność potwierdzenia własnej
wartości, poczucie, że tylko razem można przetrwać to, co oferuje codzienność.
Przyjaźń, a może nawet miłość, zamienia się w toksyczną zależność. Stefania wie,
że nigdy nie będzie miała tego, co ma Adela. Podziwia swoją panią i chce zawsze
przy niej być. Z kolei Adela zazdrości swojej służącej tego, co ta umie, a
czego stojąca wyżej w hierarchii społecznej kobieta nigdy się nie nauczy. Stefa
trochę matkuje Adeli, a Adela zachowuje się często jak rozkapryszone dziecko. Kobiety
są jak siostry. Jest jeszcze trzecia osoba. Mąż Adeli kontestuje zastany stan
rzeczy, szybko jednak się okazuje, że jego wola nie ma większego znaczenia.
Mężczyzna musi się pogodzić, że w każdej chwili życia w jego małżeństwie jest
ktoś jeszcze, kto nie potrafi się oderwać od jego żony. W miarę poszerzania
kręgu osób znajdujących się w bliskim sąsiedztwie bohaterów, relacje dodatkowo
się komplikują. Najwięcej krzywdy dla wspomnianej powyżej trójki zrobi miłość –
przeczuwana, podejrzewana, dostrzegana, a także zazdrość, której skutki okażą
się trudne do opanowania. I Adela, i Stefa, choć były nierozłączne i mogły na
siebie zawsze liczyć, tak naprawdę zaczynają odkrywać, że ich więź opiera się
na nierówności, wykorzystaniu sytuacji z przeszłości, niespełnionych nadziejach
i przekonaniu, że traumatyczne doświadczenie z niemowlęctwa łączy na całe życie.
Problem jednak tkwi w tym, że nie da się tak łatwo rozdzielić ludzi, którzy nie
umieją funkcjonować bez siebie. Krok ku świadomości może wówczas stać się
krokiem ku katastrofie. Bardzo dobre.
Sofija
Andruchowycz, Felix Austria, przeł. Katarzyna Kotyńska, Wyd. Czarne, Wołowiec
2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz