wtorek, 7 czerwca 2016

Pochwała życia (G.D. Roberts, Shantaram)

Powieść Robertsa to fascynująca historia ucieczki – od samego siebie, z więzienia, od własnej kultury, przed demonami przeszłości, ze świadomością, że każdy kolejny dzień może być walką o jutro. Książkę tę z jednej strony możemy traktować jako powieść przygodową, łotrzykowską i powieść o mieście, z drugiej natomiast mamy tu do czynienia z popularną wersją powieści filozoficznej. Obok wspomnianych ucieczek z miejsc odosobnienia, gwałtownych zmian akcji, przebywania w szemranym towarzystwie, działania na zalecenie mafii, wielkiej miłości i równie intensywnych rozczarowań mnóstwo tu rozważań na temat sensu życia, cierpienia, grzechu, zła, a także wybaczenia i oczyszczających konsekwencji zdobycia wiedzy o kimś, kogo kochamy. Do najciekawszych wątków tej obszernej objętościowo powieści należą z pewnością barwne opisy życia w slumsach, samodradzania się miejsc skazanych na zniszczenie, przypadkowości losu i specyficznego, obowiązującego tam i gorliwie przestrzeganego, zbioru zasad, porządkujących funkcjonowanie społeczności. Na uwagę zasługuje sugestywny i wieloznaczny portret miasta. Bombaj zostaje sportretowany jako miejsce, które przyjmuje bohatera z otwartymi ramionami, ale jednocześnie skazuje go na ciągłe funkcjonowanie w napięciu, niepokoju, przeczuciu potencjalnej walki. Intrygujący jest również opis środowisk działających na pograniczu dobra i zła lub – tak po prostu – będących na bakier z prawem. Główny bohater jest skłonny wiele wybaczyć, zrozumieć i zaakceptować. Bombaj pochłania go więc w sposób dosłowny – fizycznie i psychicznie, czyniąc „swoim”, robiąc z niego mieszkańca, a nie przybysza. Warto zatrzymać się przy opisach więzienia. Reguły rządzące w tym miejscu nie mają nic wspólnego z jakimikolwiek zasadami, a tortury są na porządku dziennym. Fakt, iż skazanemu na izolację bohaterowi jednak udaje się przetrwać w tej wojnie bez reguł i wartości, zakrawa na cud. „Shantaram” to także powieść o samotności leczonej marzeniami o przyjaźni i miłości. Niestety, ci, których bohater uważa za osoby bliskie, którym może ufać, oraz kobieta, którą kocha, okazują się tak naprawdę obcy. Najważniejszą siłę mężczyzna musi zbudować w sobie. Dopiero, kiedy to uczyni, przetrwa zdrady i rozczarowania, być może wybaczy i zrozumie, ale na pewno nie będzie w danej relacji ofiarą. „Shantaram” to jednak przede wszystkim dobrze opowiedziana historia, w której na plan pierwszy wysuwają się przygoda i mądrość, brawura i refleksja, wiara w człowieka i utrata tej wiary. Do czytania z zapałem i, jak powiedzieliby niektórzy, z wypiekami na twarzy.


Gregory David Roberts, Shantaram, przeł. Maciejka Mazan, Wyd. Marginesy, Warszawa 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz