niedziela, 7 lutego 2016

Pożegnanie (J. Irving, Aleja tajemnic)

Podobnie jak we wcześniejszych książkach Irvinga, tak i w przypadku „Alei tajemnic” można mówić o wracaniu do motywów obecnych w innych publikacjach pisarza. Najnowsza powieść Amerykanina wydaje się najbardziej korespondować z „Synem cyrku”. O ile jednak „Syn cyrku” to powieść, tak można ująć, szalona, jeśli weźmiemy pod uwagę fabularne pomysły autora, nieco egzotyczna i niebanalna, o tyle „Aleja tajemnic” okazuje się próbą sportretowania pożegnania z życiem, okresu schyłkowego, który naznaczony jest mocno wspomnieniami z dzieciństwa i młodości, w sposób dosyć statyczny. Tym, którzy chcieliby rozpocząć poznawanie twórczości Irvinga, odradzałabym więc sięgnięcie po „Aleję tajemnic”. W dalszej kolejności, proszę bardzo, na pewno jednak nie na zachętę. Dlaczego? Z prostego powodu. Choć w powieści znajdziemy wiele motywów typowych dla pisarza, książka ta należy do słabszych w jego dorobku. Najciekawsze są te fragmenty, które dotyczą dzieciństwa bohatera i mieszkania na śmietnisku. Interesujący jest pomysł z siostrą-telepatką oraz metafora dziecka, które wśród odpadów czyta książki i uczy się obcego języka. Dużo mniej przekonująco wypadają fragmenty dotyczące teraźniejszości. Główny bohater jest mało prawdziwy jako pisarz, sztuczny i niewiarygodny jako kochanek dwóch spokrewnionych ze sobą kobiet, które przypadkowo spotyka na swojej drodze, jednowymiarowy, jeśli chodzi o jego funkcjonowanie w przestrzeni publicznej oraz dylematy emocjonalno-moralne. Szkoda, wielka szkoda, że tak się dzieje. Odradzam więc sięganie po „Aleję tajemnic”, polecając jednocześnie bardzo inne powieści Irvinga. Ta najnowsza niech pozostanie raczej ciekawostką poznawczą dla największych fanów twórczości autora „Świata według Garpa”.


John Irving, Aleja tajemnic, przeł. Magdalena Moltzan-Małkowska, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz