wtorek, 1 grudnia 2015

Opowieść o świecie, którego już nie ma (A. Muszyński, Podkrzywdzie)

Andrzej Muszyński to nie tylko autor interesujących reportaży, ale też bardzo ciekawy prozaik. Już jego zbiór opowiadań „Miedza” zasługuje na uwagę. Muszyński pisze bowiem prozę bardzo sensualną, obrazową, metaforyczną, miejscami poetycką, bardzo piękną językowo. Dalsza przygoda autora z literaturą piękną okazuje się równie udana. Powieść „Podkrzywdzie” to jedna z najbardziej wyrazistych książek tego roku, zachwycająca w swoim opisie świata, którego już nie ma, zastanawiająca w pomyśle uchwycenia miejsca trochę poza czasem i poza konkretem, intrygująca w swoim przypowieściowym charakterze, przemyślana językowo. Podobnie jak „Skoruń” Macieja Płazy książka Muszyńskiego wchodzi w dialog z tradycją tzw. literatury chłopskiej. Nie chodzi tu jednak ani o wyważanie otwartych drzwi, ani o polemikę znoszącą to, co zostało uznane i jest podziwiane. Decydując się na dziecięcą perspektywę, autor pozostaje świadomy literackiej umowności takiego gestu i wynikających z niego pułapek. Dzięki temu unika banału, a to, co tajemnicze przed laty, w wieku dorosłym bohatera jest przedstawione jako, owszem, sekret, ale zupełnie innego rodzaju niż chłopiec się spodziewa. Muszyński ma talent to konstruowania bardzo malowniczych scen. Przykładem może być mroczne, ale i zachwycająco opisane zabijanie domowego ptactwa przez dziadka. Scena ta na długo pozostaje w pamięci. Pisarz korzysta z metaforyki Księgi, dzięki czemu portret wsi i ludzi staje się historią stwarzania i przemijania świata. Miejsce, które jest równie ważnym bohaterem jak osoby pojawiające się w powieści, zamienia się w rzeczywistość, której reguły nijak się mają do wielkich zmian i polityki wielkiego świata. Wieś odradza się i umiera wraz z porami roku. Jej mieszkańcy słuchają swojego mistrza, który przychodzi z zewnątrz i odchodzi w taki sposób, że siłę miesza ze słabością, tym samym burzy wcześniej ustalony porządek. To, co jest stałe, znajduje swoje uprawomocnienie w powtarzalności zmian zachodzących w przyrodzie. To natomiast, co zawiera w sobie potencjalność końca i chwiejność przypadkowości, skazane jest na akceptację powiązaną z pożegnaniem. Dziecko nie rozumie, kim jest „ono”, o którym mówi co jakiś czas dziadek. Przedwczesny koniec staje się trudnym spoiwem, ale i źródłem niezrozumienia. Śmierć nie tylko więc dzieli, ale i łączy. Perspektywa dziecka jest perspektywą mityczną. Świat widziany oczami bohatera urasta do rangi metafory, sugestywnej, mądrej, niezwykle fascynującej. Bardzo dobre.


Andrzej Muszyński, Podkrzywdzie, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz