niedziela, 29 listopada 2015

Dzisiaj bez wspominania wczoraj (J. Hatzfeld, Englebert z rwandyjskich wzgórz)

W „Nagości życia. Opowieściach z bagien Rwandy”, „Sezonie maczet” i „Strategii antylop” Jean Hatzfeld oddaje głos wielu osobom. Dzięki temu dostrzegamy i podobieństwo doświadczeń, i ich jednostkowość. Pewne fakty powracają bowiem zarówno wtedy, gdy swoją traumę wspominają Tutsi, jak i wówczas gdy o swoich zbrodniach mówią Hutu. W przypadku „Engleberta z rwandyjskich wzgórz” jest trochę inaczej. Po pierwsze, mamy tu do czynienia z historią jednego bohatera. Po drugie, nie znaczy to wcale, że przeżycia innych nie wybrzmiewają tutaj mocno. Englebert nie ukrywa jednak, że strategia zapomnienia lub przynajmniej nierozpamiętywania nieodległej przeszłości pozwala na funkcjonowanie w teraźniejszości. Po trzecie, bohater książki jest człowiekiem wesołym, lubianym, towarzyskim. W takim kontekście dramat, którego doświadczył, zostaje wydobyty na zasadzie kontrastu i poraża szczególnie mocno. Po czwarte wreszcie, życiorys Engleberta służy Hatzfeldowi to pokazania powtarzalności rzezi w Rwandzie oraz tego, że zło na najwyższym poziomie dotyczyło przedstawicieli wszystkich grup społecznych. Historia mężczyzny jest bowiem również opowieścią o łatwości, z jaką degraduje się i niszczy tych, którzy są potrzebni państwu. I Englebert, i jego bracia to ludzie wykształceni i pracowici. Nie definiowały ich jednak zdobyte umiejętności i posiadane talenty. Najważniejsze okazywało się to, czy są Tutsi czy Hutu. Hatzfeld portretując Engleberta nie poprzestaje na opowiedzeniu losów jednego człowieka. W trakcie lektury szybko bowiem się okazuje, że konsekwencją ludobójstwa jest często wymazanie konkretów. Uogólnienie odsłania ogrom zbrodni i zniszczenia, ale też, czemu reporter swoim tekstem próbuje zapobiec, powoduje, że zapominamy, iż setki tysięcy ofiar to tyle samo jednostkowych życiorysów domagających się ocalenia.


Jean Hatzfeld, Englebert z rwandyjskich wzgórz, przeł. Jacek Giszczak, Wyd. Czarne, Wołowiec 2015.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz