Wątek
niełatwych, toksycznych nawet, relacji między matką i córką nie jest niczym
nowym. Pokazanie, że solidarność kobieca bywa czymś rzadko spotykanym, a nie
normą, również. Agnieszka Nietresta-Zatoń częściowo zatem wyważa już otwarte
drzwi. Nie można jednak odmówić tej powieści świeżości i urokliwego, zakładam,
że świadomego, rozemocjonowania, powodowanego ostatecznością przytłaczającej i
doświadczanej na co dzień przeciętności. Debiutancką powieść autorki można więc
z powodzeniem uznać za interesującą odsłonę literatury środka. Kobiety jako
bohaterki tej historii, kobiecy los i kobiece cierpienie, kobiece skazanie
wreszcie na rezygnację z marzeń to motywy eksplorowane w książce na różne
sposoby. W trakcie lektury tej, powtórzę, intrygującej powieści trudno jednak
oprzeć się wrażeniu, że czarno-biała wizja świata, na jaką decyduje się
debiutantka, nazbyt szybko zaczyna pobrzmiewać fałszem z powodu swojej
jednostronności i oczywistości. Dziewczynki tłamszone przez matki stają się
kobietami, które nie umieją walczyć o siebie. Choć odejście z rodzinnego domu
ma być ucieczką do wolności, tak naprawdę zamienia się w piekło małżeńskiej
niewoli. Mężowie okazują się tyranami albo w sensie fizycznym, albo
psychicznym, dzieci chętniej się uczą tej wizji świata, od której odcina się
matka, a dorosłość kobiet nie ma w sobie nic z wyzwalającego lotu, dzięki
któremu niezależność jest usankcjonowana. Trudno mówić w tym przypadku o
wiarygodności psychologicznej postaci, raczej o uproszczonym stypologizowaniu
bohaterek. Jeden z obmyślonych przez autorkę wątków budzi też pewne
wątpliwości. Mąż Zosi jest naukowcem, który zostaje oszukany i okradziony z
wyników badań przez współpracującego z nim kolegę. Problem w tym, że wszystko
odbywa się na konferencji, kiedy to ów kolega w trakcie prezentacji przypisuje
sobie wszystko to, co udaje im razem ustalić. Mąż Zosi czuje się oburzony i oszukany.
Sytuacja ta jest mało wiarygodna. Z prostej przyczyny. Uczestnicy konferencji
naukowej znają z wyprzedzeniem jej program. Jeśli więc mąż Zosi został
pominięty jako współautor, powinien to zauważyć wcześniej, czytając plan
wystąpień. Jeśli natomiast w programie figurował jako współautor, nie mógł tak
po prostu zostać zignorowany, bo powinien z kolegą referować wyniki badań. Ta
istotna dla rozwoju dramaturgii sytuacja za sprawą powyższych nieścisłości
traci moc rażenia. Nietresta-Zatoń nie uchroniła się przed typowymi błędami
debiutantki, jednocześnie jednak jest na tyle wyrazista i interesująca, że jej
pisaniu warto się przyglądać. „Pustostan” to powieść, która wciela w życie
typowe feministyczne hasła o cierpieniu wpisanym w „ciało-w-ciało z matką” i o
potrzebie solidarności kobiecej. Typowe, bo czytelniczka mająca za sobą lektury
o podobnej tematyce, z pewnością nie podda się zachwytowi, dostrzegając w tej
opowieści wtórność. Z kolei czytelniczce preferującej tzw. literaturę kobiecą,
nieprzyzwyczajonej do tego typu problematyki, powieść na pewno się spodoba.
Agnieszka
Nietresta-Zatoń, Pustostan, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz