sobota, 6 czerwca 2015

Odnaleźć siebie (R. Rient, Świadek)

Na czwartej stronie okładki Mariusz Szczygieł, polecając książkę Rienta, zauważa: „Potraktować siebie jak bohatera reportażu, a ze swojego intymnego życia stworzyć fabułę non-fiction – to duża odwaga. Bo »Świadek« to rzadka rzecz – autoreportaż. […]”. To ciekawe zdania, mogą bowiem stać się pretekstem do rozmowy nie tylko o warstwie ideowej publikacji, ale i o przynależności do gatunku. Przyznam, że określenie Szczygła budzi wątpliwości. „Świadek” jest w moim mniemaniu za bardzo skoncentrowany na osobie autora, by mówić o jakiejkolwiek formie reportażu. Rient portretuje całe środowisko, którego jest częścią, ale dzieje się to przede wszystkim za pomocą własnych, ujawnianych ze szczerością, ale i literacką świadomością, doświadczeń. To jego przeżycia są pretekstem do refleksji o innych, którzy również mogą przeżywać podobne problemy. Bardziej uzasadnione wydaje mi się więc mówienie po prostu o wspomnieniach. Takie określenie nie jest wcale mniej banalne niż wspomniany autoreportaż, zwłaszcza że Rient w interesujący sposób wykorzystuje możliwości formalne oferowane przez literaturę. Na uwagę zasługuje przede wszystkim współistnienie Łukasza – tego pobożnego i zapatrzonego w zasady głoszone przez Świadków Jehowy – oraz Roberta – tego, który popełnia błędy, zadaje pytania, ma wątpliwości, poszukuje i w ocenie współbraci błądzi. Ostatecznie dojdzie do symbolicznej przemiany. Dwie wersje przestaną istnieć, Łukasz stanie się Robertem i będzie musiał świadomie zrekonstruować swoją tożsamość w taki sposób, by zaakceptować przeszłość, ale i otworzyć się na przyszłość. Pomijając fakt, iż mamy do czynienia z opowieścią autobiograficzną, literacko powyższe motywy zostają rozegrane intrygująco i w niebanalny sposób. Dzięki temu zabiegowi Rient unika ewentualnego szantażu emocjonalnego oraz popadnięcia w konwencję nadmiernie obnażających zwierzeń. To bardzo ważna uwaga, ponieważ w przypadku mówienia o sobie autorzy czasami zapominają, że czynią ze swojego życia literaturę i tym samym nie tylko emocje będą brały udział w ocenie ich tekstów. Rient brawurowo ucieka od tych pułapek, dzięki czemu „Świadek” pozostaje relacją intymną, jednak słowa używane są tutaj bardzo świadomie. Autor zdaje się mieć świadomość, że czasami niedopowiedzenie lub wspomnienie o czymś za pomocą cytatu bez rozbudowanego komentarza ma mocniejszą siłę rażenia. „Świadek” to opowieść o samotności, inności i obcości, o rzeczywistości stworzonej przez Świadków Jehowy, która opiera się na całkowitej kontroli wyznawców, o bezduszności wiary, która w imię Boga potrafi wyrzec się człowieka, wreszcie o dojrzewaniu – do błądzenia, szukania, odchodzenia i kroczenia własną drogą. Warto!


Robert Rient, Świadek, Wyd. Dowody na Istnienie, Warszawa 2015. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz