niedziela, 7 czerwca 2015

Między pamięcią a zapomnieniem (M. Kicińska, Pani Stefa)

Reportaż biograficzny Kicińskiej wpisuje się w badania z zakresu tzw. herstory. Oto okazuje się bowiem, że obok Janusza Korczaka, legendarnej postaci, jeśli weźmiemy pod uwagę jego zasługi związane z teoretycznym wkładem w pedagogikę i praktyczną opieką nad sierotami, jest jeszcze ktoś inny, równie ważny i równie imponująco zaangażowany w pracę z dziećmi. To kobieta, Stefania Wilczyńska. Choć sama traktowała siebie raczej jako pomocnicę doktora, tak naprawdę, świadczą o tym fakty, pełniła rolę równoprawną. To na jej barkach spoczywało często dowodzenie całym Domem Sierot, to ona pisywała artykuły i starała się ulepszać komunikację między opiekunami a podopiecznymi, to ona była połączeniem surowości (odpowiedzialności i obowiązkowości) z troskliwością (czułością i empatią). Kicińska nie idealizuje swojej bohaterki, jednak wydobywając ją z zapomnienia odsłania trudy codziennego życia skoncentrowanego na posłudze innym. Na plan pierwszy wysuwa się bowiem fakt całkowitego poświęcenia dla wychowanków. Nawet wtedy, gdy po wielu latach pracy Pani Stefa zaczyna się czuć zmęczona i wyczerpana, szybko okazuje się, że innego życia nie zna i, co dużo ważniejsze, innego życia nie chce. Nawet wyjeżdżając z wizytą do Palestyny pragnie reformować dziecięcą rzeczywistość w kibucu po to, aby mali wychowankowie czuli się lepiej i by nie byli tłamszeni przez oczekiwania dorosłych. Warto zatrzymać się chwilę przy listach pisanych przez bohaterkę reportażu do dzieci oraz dojrzałych już wychowanków. Widać w nich troskę, prawdziwe zainteresowanie, świadomość wyzwań czyhających na każdego oraz konieczności mierzenia się z nimi samodzielnie. W trakcie lektury trudno oprzeć się wrażeniu, że Korczakowi i Wilczyńskiej udaje się stworzyć miejsce możliwie idealne, w którym dziecko zawsze jest podmiotem, nigdy kimś bezmyślnie podporządkowanym dorosłemu. Zasady rządzące Domem Sierot oraz przemyślenia dwóch najważniejszych dla tego ośrodka osób, wspomnianego Doktora i Pani Stefy, okazują się nadzwyczaj nowoczesne, stawiające na pielęgnowanie indywidualności oraz wspólnotowości zarazem, a także potencjalnie przydatne i dzisiaj, zwłaszcza tam, gdzie tak wiele się słyszy o różnego rodzaju nadużyciach. Stefania Wilczyńska rusza w ostatnią drogę ze swoimi wychowankami. W przeciwieństwie jednak do Korczaka, w przypadku którego ta sama decyzja urosła do rangi legendy, mało kto wie o jej uczestnictwie w tym symbolicznym pochodzie żegnania życia i witania śmierci. To ważne, że Kicińska nie akcentuje tego faktu w sposób szczególny, dzięki temu jego heroiczność wybrzmiewa dużo mocniej. Heroiczność i zwyczajność, bo dla Pani Stefy, podobnie jak dla Doktora, nie mogło być innej drogi. Kicińska jako przewodniczka po biografii, której nie można do końca zrekonstruować, pozostaje uważna, dyskretna, czujna i wierna atmosferze tamtych czasów. To dużo, bo dzięki temu ta bardzo ciekawa opowieść zyskuje również w sensie literackim.


Magdalena Kicińska, Pani Stefa, Wyd. Czarne, Wołowiec 2015. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz