czwartek, 28 maja 2015

Samotne dziś (J. Barnes, Wymiary życia)

Ta niewielka objętościowo książka składa się z trzech historii. Dwie pierwsze pozornie nawet nie zapowiadają tej trzeciej, a jednak w ostatniej opowieści pojawiają się nawiązania do tych wcześniejszych. Próba sfotografowania ziemi wtedy, gdy jest się w powietrzu, prowokacyjne loty balonem wyprzedzające swój czas i ekscytujące widzów, uczucie łączące tę, która znana jest z licznych kontrowersyjnych zachowań, i tego, który do tej pory, raczej nie poddawał się obezwładniającej sile miłości. Intrygujące historie, tego nie da się ukryć, nie zawierają jednak ostrzeżenia przed tym, na co się natkniemy w trzeciej opowieści. Barnes pisze bowiem o stracie. Usiłuje wypowiedzieć to, co najlepiej zawiera się w milczeniu. Ukochana żona, która umiera, staje się bohaterką tego tekstu, ale i osobą łączącą z postaciami przywoływanymi wcześniej. W biografii kobiety zawiera się bowiem ostateczność i nieuchronność przemijania. Czas staje się nagle wrogiem i przyjacielem – jego upływ pozwala nieporadnie uczyć się żyć ze stratą, jego istnienie uświadamia, że pogodzenie się z tym, co się wydarzyło, nie jest możliwe. Barnes emocjonalnie, ale i z dużą dbałością o słowa, analizuje różnego rodzaju sformułowania, którymi określamy czyjąś śmierć i które mają być próbą uniknięcia cierpienia. W efekcie jego tekst okazuje się nie tylko wyznaniem miłości i wyznaniem bólu, ale też analizą skandalu, jakim bywa śmierć wtedy, gdy pojawia się tak po prostu i niszczy reguły codzienności wcześniej tak dobrze funkcjonujące. Barnes nie próbuje przepracowywać żałoby lub przechodzić jakiegoś kolejnego jej etapu. W swojej opowieści o stracie, cierpieniu, poczynionym wewnątrz zniszczeniu pozostaje bezkompromisowy. Życie po śmierci kogoś bliskiego przestaje być tak po prostu życiem, a staje się życiem ze śmiercią.


Julian Barnes, Wymiary życia, przeł. Dominika Lewandowska, Wyd. Świat Książki, Warszawa 2015. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz