niedziela, 31 maja 2015

Przekleństwo tego kraju (M. Stasiński, Diabeł umiera w Hawanie)

Książka Macieja Stasińskiego składa się w większości z tekstów opublikowanych w latach 2000-2015 na łamach „Gazety Wyborczej”. To dosyć ważna informacja, znajdziemy ją w nocie edytorskiej, bo fakt, iż mamy do czynienia z artykułami prasowymi jest łatwo zauważalny. Stasińskiemu zdarza się kilkakrotnie informować o tych samych wydarzeniach, przywoływać identyczne fakty, powtarzać to, co zostało już wcześniej powiedziane. Choć „Diabeł umiera w Hawanie” to książka bardzo ciekawa, napisana z dużą znajomością rzeczy, tego typu wpadki trochę irytują. Być może, należałoby na poziomie redakcji zastanowić się nad rezygnacją z niektórych tekstów, a poszerzeniem innych o informacje, które mogłyby być usunięte za sprawą takiego gestu. Pomijając jednak powyższą uwagę, trzeba zdecydowanie zaznaczyć, że Stasińskiemu udaje się pokazać Kubę w sposób wielowymiarowy, niejednoznaczny, z uwzględnieniem ważnych świadectw tych, którzy są ikonami walki z Fidelem Castro. Autor bardzo mocno akcentuje fakt pewnego fatum wiszącego nad państwem za sprawą jego przywódcy. Co prawda, można zauważyć coś w rodzaju nieśmiałej odwilży, jednak dopóki żyje dyktator nic nie jest oczywiste, a wolność pozostaje tylko marzeniem. Stasiński nie poprzestaje na sportretowaniu ludzi władzy, choć znajdziemy tu i krótkie wprowadzenie historyczne, i niezbędną charakterystykę biografii Fidela Castro. Na plan pierwszy wysuwają się jednak losy tych, którzy odważyli się przeciwstawić terrorowi stanowiącemu zaprzeczenie rewolucji. Są wśród nich chociażby Damy w Bieli, kobiety, które upominają się o swoich mężczyzn, dysydentów zamkniętych w więzieniach, Huber Matos, który współtworzył rewolucję, a potem był przez nią brutalnie niszczony, czy Yoani Sánchez, znana na całym świecie blogerka i ambasadorka wolności. Portret Kuby, jaki się wyłania z tych historii o ludziach i kraju, naznaczony jest nostalgią i coraz trudniej tłumioną tęsknotą za nieznaną wolnością. Nieznaną, bo władza Fidela Castro trwa już tak długo, że zdążyły dorosnąć pokolenia, które nie znają pięknego smaku rewolucji, który zwycięża. Zresztą nawet ci, którzy go zaznali, szybko poczuli, jak słodycz zamienia się w coś gorzkiego i trudnego do przełknięcia. Narracja Stasińskiego prowadzona jest w taki sposób, że nowe lepsze jutro wydaje się nieuchronne. Problem w tym, że nie wiadomo, kiedy nadejdzie, bo Castro wydaje się, brzmi to absurdalnie, niezniszczalny, za to ludzie i Hawana coraz bardziej niszczeją w świecie naznaczonym niewolą.


Maciej Stasiński, Diabeł umiera w Hawanie, Wyd. Agora, Warszawa 2015. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz