Pozornie
Banville sięga do zgranego kulturowo motywu, a mianowicie do romansu nastolatka
z dojrzałą kobietą. Wspomnienie tego zakazanego związku to fundament opowieści.
Myliłby się jednak ten, kto usiłowałby skwitować tę historię jedynie jako zapis
miłosnych rozterek chłopca, wspominanych po latach przez dorosłego mężczyznę. Banville
proponuje bowiem opowieść o chwili, która przemija i naznacza swoją
intensywnością całe życie, o przekraczaniu granic, w których rozpaczliwe
chwytanie się trwania miesza się z odczuwaniem bliskości nieuchronnego końca, o
niemożności pogodzenia się z tym, czego nie jesteśmy w stanie pojąć, bo to, co
niezrozumiałe, boli i rozdrapuje niegojące się rany. Główny bohater musi funkcjonować,
nie uzyskawszy odpowiedzi na najważniejsze pytanie: dlaczego tak to się
skończyło? Dotyczy ono i owego nastoletniego romansu z matką szkolnego kolegi,
i śmierci córki, która, jak się okazało w trakcie sekcji zwłok, była w ciąży, i
małżeństwa, trwającego w zawieszeniu, przyzwyczajeniu, samooskarżeniu, i
przedziwnej relacji z partnerką z planu filmowego. Koniec przychodzi nagle, nic
go nie zapowiada, za to uderza mocno i pozostawia ślad na całe życie. Nie bez
powodu w powieści pojawia się stwierdzenie „Skończyło się coś, co miało się
nigdy nie skończyć” (s. 302), a także: „Bez jednego dźwięku kończył się świat”
(s. 302). Doświadczenie straty staje się przeżyciem nieprzekazywalnym. Główny
bohater musi zmierzyć się z traumą w samotności. O tym, co stracił i przed
laty, i kiedy był już dorosły, nie umie rozmawiać z drugim człowiekiem. Choć
wydaje mu się, że jego cierpienie to także katastrofa uderzająca w otoczenie,
za każdym razem musi zrozumieć, że jest inaczej. Świata, w obiektywnym
rozumieniu tego słowa, nie obchodzi to, że bohater przeżywa właśnie swój
prywatny koniec świata. Banville z dużą wrażliwością pokazuje, jak to, co
ostateczne w znaczeniu negatywnym, miesza się z intensywnością doznań
pojmowanych pozytywnie. Niezależnie jednak od tego, co jest akurat
doświadczeniem bohatera, musi on również cały czas oswajać się z samotnością.
John
Banville, Prawo do światła, przeł. Jacek Żuławnik, Wyd. Świat Książki, Warszawa
2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz