Trzymająca w napięciu, niepokojąca, dobrze łącząca zwyczajność codzienności z niezwyczajnością trwającej wojny, a potem jej konsekwencji – taka jest historia opowiedziana w „Niewidzialnych”. Statovci dobrze rozgrywa pewnego rodzaju podwójność, dwutorowość, dwoistość tego wszystkiego, co doświadczają opisywane postaci. Mamy więc wątek inicjacyjny, związany z odkrywaniem siebie, odnajdywaniem bliskości z drugim człowiekiem, wreszcie definiowaniem tożsamości seksualnej. Ten czas można by określić czasem naiwności i prawdy. Zaraz potem przychodzi doświadczenie, które wiąże się z noszeniem maski. Związek z mężczyzną zostaje przysłonięty przez małżeństwo. Kłamstwo nie oferuje jednak satysfakcji. W życiu prywatnym jasność zostaje zastąpiona przez coraz częściej odczuwany mrok. No i wreszcie wojna, która dla byłej Jugosławii przynosi nie tylko ogrom cierpienia i niewyobrażalnych zbrodni, ale też przeżycie konieczności stawania naprzeciw siebie tych, którzy byli przyjaciółmi i sąsiadami, a stali się wrogami. Czy miłość może przełamać coś tak ostatecznego? Pytanie dość naiwne, a jednak mocno i prawdziwie wybrzmiewające w tle. Jak uciec od tego, co dzieli, i jak spowodować, by rzeczywistość była mniej realistyczna? Czy ślady dawnego świata pozwolą mocniej chwycić się pamięci? I czy da się cokolwiek ocalić, skoro to, co złe i okrutne, tak naprawdę się dokonało?
Pajtim Statovci, Niewidzialni, przeł. Adam Sandach, Wyd. Pauza, Warszawa 2024.