Autobiograficzna proza Deborah Levy to nieoczywiste połączenie wspomnień, autorefleksji i manifestu, dla którego najważniejszym punktem odniesienia jest pozycja zajmowana przez kobiecy głos. Autorce udaje się dobrze pokazać z jednej strony własną pracę na rzecz przełamania milczenia i nauczenia się mówienia tego, co chce się powiedzieć, z drugiej całą tradycję odzyskiwania głosu przez inne kobiety oraz inspirowanie się ich osiągnięciami i spostrzeżeniami. Mamy tutaj do czynienia ze zwielokrotnieniem autobiografizmu, bo Levy opowiada o swoim życiu, ale i przypomina sobie własne życie z poczynionych wcześniej notatek (np. zapiski dotyczące Zofii Kalińskiej), spotyka ludzi, którzy znali ważne dla niej pisarki (np. osoba znająca Marguerite Duras), cytuje i przytacza historie z życia innych artystek, odnosząc je do własnej sytuacji egzystencjalnej lub pozwalając sobie na zbliżenie się do ich doświadczeń poprzez pójście śladami przywoływanych kobiet. Ciągłe funkcjonowanie między milczeniem a potrzebą wypowiedzenia siebie, dyscyplinowaniem i wolnością, odbieraniem prawa głosu i odzyskiwaniem przestrzeni do wyrażenia siebie skutkuje pewnego rodzaju zmysłowością w doświadczaniu codzienności – jest intensywniej, mocniej, pojawia się miejsce dla intelektualnego namysłu i znalezienia własnego języka dla opisu sytuacji. Ważnym elementem ułatwiającym rozpoznawanie siebie będzie doświadczenie podróży, emigracji, bycia u siebie i poczucia, że jest się obcym, pamięci utraconego miejsca i dostrzegania potencjału tego miasta, w którym dopiero coś się wydarzy. Levy nie ukrywa, że bycie artystką to także toczenie walki. Nie tylko o własną wyjątkowość, ale przede wszystkim z tymi, którzy chcą kobietę zniechęcić i przekonać, że jej wybór jest tym złym.
Deborah Levy, Koszty życia, przeł. Anna Gralak, Wyd. Czarne, Wołowiec 2024.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz