środa, 13 marca 2024

Nie tylko porcelana (J. Dehnel, Łabędzie. Tom 1:książka, którą chciałem napisać; Bajoro. Łabędzie. Tom 2: książka, o której istnieniu nie wiedziałem)

 

Najnowsza książka Jacka Dehnela – oryginalna, nieoczywista, znakomicie napisana i świetnie pomyślana formalnie – zbudowana jest na opozycji. Nie mam na myśli tylko kontrastowego zestawienia obu tomów, z których jeden deklaratywnie jest tym, co autor chciał napisać, a drugi tym, o czym nie miał pojęcia i co znacznie przewartościowuje całą historię. Dostrzec możemy chociażby współistnienie konkretu i tego, co nie jest do końca pewne – jest bowiem pewna rodzina, pewna kolekcja, pewien serwis, pewna afera i pewien kraj w Europie Środkowej, a obok tego niepewna pamięć. Zderzone zostaje też tutaj to, co uniwersalne z tym, co jednostkowe, to, co typowe, z tym, co niepowtarzalne, to, co trwałe i niezniszczalne z tym, co kruche i potencjalnie narażone na katastrofę. Bardzo ciekawie prezentuje się ta opowieść pod względem gatunkowym. W tym najprostszym rozumieniu jesteśmy świadkami prywatnego rodzinnego śledztwa. Ważną rolę odgrywa tutaj tryb narracji (auto)biograficznej, natkniemy się na fragmenty reportażu, powieści historycznej, true crime czy specyficznie odsłaniającej losy rodziny sagi. Dehnel pozostaje przewodnikiem po świecie, który nie należy do niego. Choć oprowadza czytelników, w jakimś sensie sam jest osobą, która potrzebuje kogoś, kto wyjaśni tajemnice i ujawni fakty. Jest więc kimś domagającym się od przeszłości wiedzy i wyjaśnienia, ale jednocześnie ujawnia bezradność wobec wcale nie tak chętnej do współpracy cudzej pamięci. Dwa tomy składające się na powieść z jednej strony uzupełniają się, z drugiej wzajemnie unieważniają. To, co ma być szukaniem śladów minionego, rekonstruowaniem barwnej historii, spotykaniem członków rodziny, zostaje zderzone z faktami, wynikającymi z toczącej się rozprawy sądowej i akt, w których „zapisane” oznaczać ma zgodne z „rzeczywistością”. I choć mamy tutaj fascynującą opowieść o okresie PRL-u, zdegradowanych elitach, środowisku handlarzy dzieł sztuki i antykwariuszy, słynnym procesie „złotogłowych”, to jednak na plan pierwszy wysuwa się kwestia zupełnie inna, a mianowicie próba podważenia kategoryczności i prawdziwości non-fiction. To, co prawdziwe, zamienia się w ledwie prawdopodobne, a pamięć nie tyle zaświadcza, co w zależności od osoby opowiada swoją wersję. Perspektywa ta wydaje się szczególnie ważna, bo pozwala na postawienie pytania nie tylko o różne wersje historii, ale i o zbliżenie fikcji do non-fiction, kiedy „prawdziwe” zbyt mocno przypomina „wyobrażone” lub „wymyślone”, a wszystko to z powodu selektywnego dostępu do przeszłości. Postawienie tych kwestii w tle opowieści czyni z „Łabędzi” rodzaj traktatu filozoficznego, w którym kluczowym punktem odniesienia stanie się zbliżenie między tym, co się wydarzyło, a tym, co mogło się wydarzyć. W efekcie kategoryczność przeciwstawienia sobie fikcji i faktów zyskuje zupełnie nowe oblicze. Bardzo dobre!

 

Jacek Dehnel, Łabędzie, tom 1 i 2, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz