Na początku należałoby zaznaczyć, że nie jest to książka adresowana tylko do fanów grunge’u. Odnotowanie tego faktu wydaje się konieczne zwłaszcza w tym kontekście, że wielu czytelnikom zdarzy się zapewne nieraz włączyć w trakcie lektury Spotify lub YouTube, aby sprawdzić o jakiej piosence mowa lub przypomnieć sobie utwory, niegdyś organizujące nastoletnią codzienność. Bo któż z nas nie pamięta samobójczej śmierci Kurta Cobaina? – można by retorycznie zapytać, odwołując się nie tyle do samego faktu z biografii wokalisty Nirvany, co raczej raczej do uznania tego wydarzenia jako momentu zwrotnego dla popkultury. Książka Jagielskiego to fascynująca opowieść o świecie, którego dzisiaj właściwie już nie ma, ale jednak był, a jego istnienie miało dla wielu młodych ludzi charakter formacyjny. To współistnienie minionej, lecz mocno i wyraziście zaistniałej rzeczywistości, oraz odejścia i przemijania zostają przez autora trafnie i intrygująco zarazem rozegrane. Nie chodzi tutaj o zwykłe ustatecznianie się buntu, ale raczej o pokazanie procesu, wobec którego niektórzy ludzie pozostają bezradni. Mam na myśli kontestację prowadzącą do sławy oraz nieprzygotowanie i niechęć zarazem do tych realiów, które dzięki sukcesowi stają się czymś zwyczajnym. Jagielskiemu udaje się dobrze pokazać wewnętrzne rozdrganie, poczucie zdrady i spełnienia jednocześnie, ale też destrukcyjny charakter sytości, skazującej na nieukojone pragnienie czegoś innego oraz niemożliwego powrotu do początków. Książkę Jagielskiego można także czytać jako opowieść o mieście i stwarzaniu jego legendy opartej na kontestowaniu tego, co należało do opowieści dominującej. W tym przypadku również na uwagę zasługuje zniuansowanie różnych kwestii, a zwłaszcza zaakcentowanie przypadkowości niektórych wizerunkowych działań, które później interpretowano jako świadome i zaplanowane. Warto!
Piotr Jagielski, Grunge. Bękarty z Seattle, Wyd. Czarne, Wołowiec 2023.