piątek, 5 stycznia 2024

Czy Gaja ma coś do powiedzenia? (B. Piórkowska, Gaja. Historia prawdziwa)

 

Pamiętając „Szklankę na pająki” oraz „Kraboszki” tej autorki, spodziewałam się prozy co najmniej tak intrygującej jak wymienione utwory. Tymczasem „Gaja” rozczarowuje i to mocno. W sensie ideowym wpisuje się w ważny problem upominania się o losy naszej planety. Człowiek wyraźnie zostaje postawiony w stan oskarżenia, jest bowiem winien nieodwracalnej eksploatacji. Z kolei personifikacja Ziemi i nawiązanie do mitycznej Gai pozwala dostrzec podmiotowy charakter otaczającej nas przyrody. Rzecz dzieje się w przyszłości, a ważną rolę odgrywa muzeum, w którym pielęgnowano są zachowane ślady dawnego istnienia roślin. Gdzieś „pomiędzy” przemycany jest przekaz o kobiecej, ocalającej sile. Ideowo rzecz ma w sobie potencjał, choć takie rozpisanie rzeczywistości nie jest czymś szczególnie nowym. Gorzej jest natomiast z realizacją. Historia napisana jest trochę tak, jakby była jakimś niechcianym zadaniem do wykonania – bez pomysłu na rozwój akcji, z nieco sztampowymi rozpoznaniami i metaforami, z elementami protestu i oskarżenia, ale przedstawionych tak, że dominuje w nich przede wszystkim przewidywalność i sztuczność. Charakter manifestu, głosu w sprawie, jest zresztą widoczny w całej książce. Problem w tym, że jakoś mało w nim ognia, jakoś niewiele w nim życia, jakoś mało przekonująco i pretensjonalnie to wszystko wybrzmiewa. Książka okazuje się połączeniem tego, co w swoim przekazie bliskie jest łopatologii, z tym, co udaje skomplikowanie, a tak naprawdę niewiele ma w sobie autentyczności. W trakcie lektury trudno się oprzeć wrażeniu, że autorce zabrakło pomysłu na fabułę, bohaterów i oryginalne odtworzenie warstwy ideowej. Językowo rzecz także jest mocno przeciętna. Lektura zbędna.

 

Barbara Piórkowska, Gaja. Historia prawdziwa, Wyd. Marpress, Gdańsk 2023.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz