sobota, 13 sierpnia 2022

Jak być sobą i odrzucić maski (S. Chutnik, Tyłem do kierunku jazdy)

 

„Tyłem do kierunku jazdy” to powieść-manifest, powieść nawołująca do odwagi i determinacji, do wzięcia spraw w swoje ręce i do bycia sobą, powieść szczera, autentyczna, bolesna, ale i podskórnie niecierpliwa i radosna! Sylwia Chutnik pisze o przedstawicielkach trzech pokoleń kobiet. Ta główna, kluczowa dla opowieści więź rozgrywa się między babką a wnuczką. Matka Magdy i jednocześnie córka Staśki funkcjonuje w trybie pomiędzy. Jest kimś wadliwym, niedoskonałym, nadmiernie drażniącym swoją przeciętnością. To owoc wielkiej namiętności, który jednocześnie przez całe życie przynosi rozczarowania. Jako matka nie potrafi odrzucić pozorów. W młodości za wszelką cenę chce mieć mężczyznę, bo fakt ten nada jej istnieniu szczególne znaczenie. Kiedy syn decyduje się na tranzycję, nie wspiera dziecka, lecz nieustannie operuje kategorią wstydu. Nic więc dziwnego, że Magda znajduje we wspierającej, akceptującej i wyzwolonej babce obraz tego wszystkiego, co potencjalnie chciałaby uzyskać. Wolność – to ona jest tutaj najważniejsza. Wolność od stereotypów, wolność od oczekiwań innych, wolność od wstydu, wolność od zobowiązań wpisanych w płeć, wreszcie wolność kreowania siebie i kształtowania własnego życia – motywy te okazują się w powieści bardzo istotne. Okazuje się bowiem, że można się różnić, ale jednocześnie być do siebie podobnym. Tak właśnie jest w przypadku ciężko chorej, leżącej w szpitalu i umierającej babci oraz odwiedzającej ją codziennie i słuchającej jej zwierzeń wnuczki. Chutnik umiejętnie lawiruje między tym, co sentymentalne i bolesne, ostateczne i wyzwalające, zwyczajne i niepowtarzalne. Świetnym pomysłem jest ciągła obecność w tle wspomnianej matki i córki zarazem, tej, którą urodziła Staśka i która urodziła Magdę, czyli Krystyny. Wyrzucenie jej na margines, nieprzystawalność kobiety do tego, co łączy główne bohaterki, wreszcie jej rozpaczliwe i spektakularne gesty szykowania się na śmierć komplikuje międzypokoleniową więź, znajdującą się w centrum tej opowieści. Raptem okazuje się, że między dwiema kobietami marzącymi o wolności i poszukującymi wolności może tkwić ta trzecia, która być może miała podobne pragnienia, ale nigdy nie spróbowała wcielić ich w życie, co poskutkowało zgorzknieniem, frustracją i rozczarowaniem. Cień tej trzeciej wydaje się równie istotny, jak obecność odchodzącej i barwnie wspominającej swoje erotyczne podboje babki czy szukającej swojej drogi i mierzącej się z nowymi doświadczeniami wnuczki. Stasia wie, że trzeba być sobą, Magda dopiero się o tym przekonuje, Krystyna chyba nie uświadomiła sobie tego na tyle mocno, by o siebie zawalczyć. Warto docenić również brawurowy pomysł na finał – z pogranicza powieści przygodowej, łotrzykowskiej, melodramatu i – co ważne – feministycznego manifestu. Bardzo dobre!

P.S. Jedna uwaga dotycząca promocji, bo nie da się przejść obok tego obojętnie. Reklamowanie „Tyłem do kierunku jazdy” blurbem autorstwa Martyny Wojciechowskiej albo niesłusznie sytuuje powieść w kręgu literatury popularnej (dziennikarka w żaden sposób nie kojarzy się z literaturą, a celebrytki zwykle reklamują popularną prozę kobiecą), albo jest absurdalną próbą dotarcia do nowych czytelników, którzy sięgną po książkę tylko dlatego, że poleca ją celebrytka (tym samym mamy do czynienia z przesuwaniem granic i reklamowaniem prozy artystycznej identycznie jak popowych lektur jednorazowych). Trochę to smutne, bo sprawia wrażenie braku wiary w dobrą literaturę.

 

Sylwia Chutnik, Tyłem do kierunku jazdy, Wyd. Znak, Kraków 2022.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz