Książka Moniki Libickiej to przykład autorskiego realizowania idei zobowiązania etycznego w stosunku do bohatera. Monika Libicka nie ukrywa bowiem, że zależy jej przede wszystkim na to, by pamięć o Geli Seksztajn po prostu przetrwała. Dlaczego? To pytanie w związku z zainteresowaniami autorki stawia jej przyjaciółka. Libicka odpowiada: „Bo miałam poczucie, że myśmy ich właściwie nigdy nie opłakali…” (s. 68). Z jednej strony otrzymujemy tutaj zapis dziennikarskiego śledztwa, z drugiej to przykład reportażu biograficznego i historycznego, dla którego bazę stanowią wycinki historii, fragmenty, ślady. Nie da się bowiem zrekonstruować wszystkich faktów. O ile obecność autorki w tekście bywa czymś literacko wątpliwym, o tyle w tym przypadku bardzo ważne okazuje się ujawnianie szczegółów związanych z gromadzeniem materiałów, mierzenie się z brakiem i stratą, uświadamianie sobie, że można oprzeć się tylko na prawdopodobnym przypuszczeniu. Losy Geli Seksztejn, których obrazy możemy obejrzeć na końcu książki, zostają nierozerwalnie powiązane z Archiwum Ringelbluma. Są dowodem na istnienie świata, który tak totalnie został zniszczony. Libicka opowiada więc nie tylko to, co udało jej się dowiedzieć o życiu Geli. Przedstawia również dramatyczne działania wokół ocalenia śladów istnienia związane z ukrywaniem dokumentów przez Emanuela Ringelbluma i jego najbliższych współpracowników, wśród których był mąż tytułowej bohaterki, Izrael Lichtensztejn. Tym, co wybrzmiewa najmocniej we wszystkich przywołanych losach, jest rozpaczliwa nadzieja na to, że uda się przetrwać w czyjejś pamięci. Kontrastuje ona z kruchością przedmiotów, które ocalały i o których pisze Libicka. Książkę tę można również traktować jako głos na temat skomplikowanych losów zapisków autobiograficznych powstających w ekstremalnie trudnych czasach. Dzienniki, które nie przetrwały, fragmentaryczne zapiski, które muszą służyć za całościowe świadectwo, listy i wzmianki, dzięki którym można próbować odtworzyć część faktów, niemożliwe do odczytania i zniszczone dokumenty, tropy, które nie mogą być dowodami, a raczej tylko domysłami – z tym wszystkim mierzy się również autorka tej książki.
Monika Libicka, Gela. Skarb z Archiwum Ringelbluma, Wyd. Wielka Litera, Warszawa 2021.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz