Ci, którzy znają dzienniki Jerzego Pilcha, nie będą zaskoczeni połączeniem w książce fragmentów felietonowych z prozatorskimi. Zasygnalizowany w tytule autobiograficzny charakter zapisków potraktowany zostanie umownie, trochę ironicznie, miejscami nostalgicznie, ale i – co kluczowe dla tego tytułu – jako pewien rodzaj gry toczonej z samym sobą. Zderzenie sformułowania „w sensie ścisłym” z określeniem „umowne” nie pozostawia wątpliwości, że Pilch nie odkrywa się nadmiernie, choć opowiada o sobie. Książkę tę trzeba by czytać w zderzeniu z „Dziennikiem”, „Drugim dziennikiem” i „Trzecim dziennikiem” oraz z dwoma tomami rozmów przeprowadzonych przez Ewelinę Pietrowiak. Marian Stala w posłowiu sytuuje „Autobiografię…” pomiędzy drugim dziennikiem a trzecim, przypomina o publikowaniu tekstów zgromadzonych w książce w „Tygodniku Powszechnym” i zastanawia się nad statusem dzieła odłożonego na bok, nieprzeznaczonego do druku, ale i dzieła, którego autor nie jest już w stanie poprawić. Kwestie te wydają się bardzo ważne, bo przypominają pośrednio o tematach-obsesjach pojawiających się w felietonowo-autobiograficznych zapiskach (komentarze literackie, przemijanie, choroba, powrót do dzieciństwa i świata, którego już nie ma), akcentują moment kreacyjny wpisany w prezentowanie tekstu przez publicznością i jednoczesne ujawnianie kawałka siebie, pozwalają zaplanować sobie lekturę ponowną, tym razem kontekstową, rozplątującą kłącza znaczeń wpisanych w twórczość Pilcha. Niniejszy tom wydaje się szczególny zwłaszcza z tego powodu, że bardzo mocno przypomina pierwsze utwory prozatorskie autora. Jest w tym kontrolowanym wspominaniu, które staje się zarazem stwarzaniem, coś wyjątkowego – ironicznego i ciepłego zarazem, barwnego językowo, żywego i dynamicznego, stylistycznie niepowtarzalnego.
Jerzy Pilch, Autobiografia w sensie ścisłym, a nawet umownym, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz