Proza autobiograficzna Bogdana Frymorgena to ciekawy przykład wykorzystania fragmentów własnej biografii do zbudowania opowieści o dużo większej sile oddziaływania niż tylko prywatne świadectwo. Mamy tu do czynienia z bardzo świadomym posługiwaniem się słowem – jest tak potrzebna oszczędność, ale nie kłóci się ona z emocjonalnością niektórych opisów, jest miejscami dosadność, ale i współtowarzysząca troska o siebie i bliskich w tym portrecie sprzed lat, jest umiejętność zbudowania krótkich, kompozycyjnie spójnych portretów z codzienności, jest też sygnalizowanie w nich drobnych odniesień, dzięki którym uzyskiwana jest ciągłość, a pozornie niepowiązane ze sobą skrawki wspomnień stają się dowodem poszukiwania najważniejszego tam, gdzie zwykle dominuje przede wszystkim zwyczajność. Warto także docenić fakt ponownego zaistnienia tych opowieści. Czytelnicy mogli je wcześniej poznawać na profilu facebookowym autora. Żywe reakcje, emocjonalne wpisy, chęć skupienia się w miejscu, które raczej zdeterminowane jest przez szybkość zerknięcia i poznania to ewidentne dowody tego pierwszego zdanego egzaminu na umiejętność opowiadania. W wersji książkowej możemy mówić o wybrzmieniu sztuki opowiadania w innym kontekście. Frymorgen jest nie tylko wrażliwym i uważnym rejestratorem chwil istotnych dla własnej rodziny, staje się również kronikarzem świata, którego już nie ma. Kiedy więc czytamy chociażby o cygańskich taborach lub objazdowym kinie, otrzymujemy obrazy rzeczywistości zapamiętanej i utrwalonej jak na fotografii. Ta metafora nie jest zresztą przypadkowa, Frymorgen to przecież także autor znakomitych zdjęć. „Okruchy większej całości” to notatki z zapamiętywania dzieciństwa i dorastania – mocne, czułe, ale nie czułostkowe, portrety rodziców i brata współistnieją na kartach tej książki z obrazami inicjacji: w świadomość choroby (depresja maniakalna ojca), w gotowość bycia z kimś mimo wszystko i wbrew wszystkiemu (matka, która nie odwraca się ojca), w doświadczenie śmierci (patrzenie na śmierć zwierzęcia), w brutalność i okrucieństwo (zabicie psa przez wujka czy znęcanie się kolegów na koloniach). Warto zwrócić uwagę jak dojrzale zostają tutaj opowiedziane przedmioty. To dzięki nim otrzymujemy historie w klimacie przypowieści, a rzecz zamienia się nie tyle w symbol jakiegoś zachowania, co raczej staje się czymś, co poświadcza wagę relacji z drugim człowiekiem. Tak jest chociażby w przypadku banana, który jako owoc egzotyczny staje się ważną lekcją dobra i bezinteresowności, tak jest z szachami, dzięki którym bycie z ojcem i szacunek dla wyborów drugiej osoby zamieniają się w ślad nie do wymazania, tak jest z mandoliną, która przypomina o braku i odrzuceniu przez babkę, tak jest z paczką papierosów Camel, która przywołuje chwilę doświadczenia sensu, ale i cierpienie oraz upokorzenie. Bardzo dobry debiut, proszę go nie przeoczyć.
Bogdan Frymorgen, Okruchy większej całości, Wyd. Austeria, Kraków – Budapeszt – Syrakuzy 2021.