piątek, 23 kwietnia 2021

Skrawki najważniejszego (B. Frymorgen, Okruchy większej całości)

Proza autobiograficzna Bogdana Frymorgena to ciekawy przykład wykorzystania fragmentów własnej biografii do zbudowania opowieści o dużo większej sile oddziaływania niż tylko prywatne świadectwo. Mamy tu do czynienia z bardzo świadomym posługiwaniem się słowem – jest tak potrzebna oszczędność, ale nie kłóci się ona z emocjonalnością niektórych opisów, jest miejscami dosadność, ale i współtowarzysząca troska o siebie i bliskich w tym portrecie sprzed lat, jest umiejętność zbudowania krótkich, kompozycyjnie spójnych portretów z codzienności, jest też sygnalizowanie w nich drobnych odniesień, dzięki którym uzyskiwana jest ciągłość, a pozornie niepowiązane ze sobą skrawki wspomnień stają się dowodem poszukiwania najważniejszego tam, gdzie zwykle dominuje przede wszystkim zwyczajność. Warto także docenić fakt ponownego zaistnienia tych opowieści. Czytelnicy mogli je wcześniej poznawać na profilu facebookowym autora. Żywe reakcje, emocjonalne wpisy, chęć skupienia się w miejscu, które raczej zdeterminowane jest przez szybkość zerknięcia i poznania to ewidentne dowody tego pierwszego zdanego egzaminu na umiejętność opowiadania. W wersji książkowej możemy mówić o wybrzmieniu sztuki opowiadania w innym kontekście. Frymorgen jest nie tylko wrażliwym i uważnym rejestratorem chwil istotnych dla własnej rodziny, staje się również kronikarzem świata, którego już nie ma. Kiedy więc czytamy chociażby o cygańskich taborach lub objazdowym kinie, otrzymujemy obrazy rzeczywistości zapamiętanej i utrwalonej jak na fotografii. Ta metafora nie jest zresztą przypadkowa, Frymorgen to przecież także autor znakomitych zdjęć. „Okruchy większej całości” to notatki z zapamiętywania dzieciństwa i dorastania – mocne, czułe, ale nie czułostkowe, portrety rodziców i brata współistnieją na kartach tej książki z obrazami inicjacji: w świadomość choroby (depresja maniakalna ojca), w gotowość bycia z kimś mimo wszystko i wbrew wszystkiemu (matka, która nie odwraca się ojca), w doświadczenie śmierci (patrzenie na śmierć zwierzęcia), w brutalność i okrucieństwo (zabicie psa przez wujka czy znęcanie się kolegów na koloniach). Warto zwrócić uwagę jak dojrzale zostają tutaj opowiedziane przedmioty. To dzięki nim otrzymujemy historie w klimacie przypowieści, a rzecz zamienia się nie tyle w symbol jakiegoś zachowania, co raczej staje się czymś, co poświadcza wagę relacji z drugim człowiekiem. Tak jest chociażby w przypadku banana, który jako owoc egzotyczny staje się ważną lekcją dobra i bezinteresowności, tak jest z szachami, dzięki którym bycie z ojcem i szacunek dla wyborów drugiej osoby zamieniają się w ślad nie do wymazania, tak jest z mandoliną, która przypomina o braku i odrzuceniu przez babkę, tak jest z paczką papierosów Camel, która przywołuje chwilę doświadczenia sensu, ale i cierpienie oraz upokorzenie. Bardzo dobry debiut, proszę go nie przeoczyć.

 

Bogdan Frymorgen, Okruchy większej całości, Wyd. Austeria, Kraków – Budapeszt – Syrakuzy 2021.

poniedziałek, 12 kwietnia 2021

Baśń o życiu i śmierci (M. Leky, Sen o okapi)

 

„Sen o okapi” to powieść pod wieloma względami zaskakująca. Tytułowy sen zapowiada śmierć, ale mamy tu do czynienia z wielką pochwałą życia. Obserwujemy codzienność małej społeczności, a jednak jest w tych ludziach dużo ciekawości świata i otwartości, a ewentualne konflikty są unieważniane wtedy, gdy sytuacja mogłaby się wymknąć spod kontroli. I nie, nie jest to wcale świat sielankowy i zakłamujący rzeczywistość poprzez udawanie, że zła nie ma. Leky umie bowiem tak opowiadać, by ta, nieco mroczna momentami, a jednak ostatecznie bardzo krzepiąca, baśń nie miała w sobie fałszywych nut. Tytułowy sen o okapi organizuje życie mieszkańców miejscowości, sygnalizując im dzień, w którym ktoś prawdopodobnie umrze. To Selma ma takie sny i to ona w pewnym sensie panuje nad lękiem wszystkich, umiejąc zarazem dostrzec więcej niż tylko ów strach przed ostatecznością. W efekcie moment, w którym być może coś się wydarzy, staje się nie tyle pretekstem do opowiedzenia o sile przesądów, co raczej okazją do pokazania tych istniejących jawnie i skrywanych więzi między bohaterami. Lęk przed śmiercią może więc wyzwolić ogromną chęć życia. Może też dać siłę do pogodzenia się z tym, co się dopiero wydarzy, ale może też przyczynić się do zmian. Leky ucieka od sentymentalizmu, nie sięga też po groteskę, wybiera za to przypowieściowo-baśniowy sposób opowiadania. Dzięki temu historia ta, choć mogłaby być smutna, tak naprawdę okazuje się jasna i radosna. Życie z wiedzą o śmierci nie przestaje być bowiem życiem do prawdziwego, szczerego i możliwie dobrego przeżycia, a to, jak sugerują swoim zachowaniem bohaterowie, już wiele. Warto.

 

Mariana Leky, Sen o okapi, przeł. Agnieszka Walczy, Wyd. Otwarte, Kraków 2021.

niedziela, 11 kwietnia 2021

Próba sił (S. Nunez, Sempre Susan. Wspomnienie o Susan Sontag)

 

Sigrid Nunez wspomina okres, kiedy jako partnerka Davida Rieffa mieszkała razem z Susan Sontag i jej synem. Ten intensywny pod każdym względem czas okazuje się intrygujący nie tylko dlatego, że wokół autorki „Zestawu do śmierci” koncentrowało się to, co ważne, w ówczesnym życiu intelektualnym, ale również z tego powodu, że otrzymujemy ciekawy portret psychologiczny artystki. Nunez nie ukrywa zresztą, że pierwsze spotkanie z Sontag i kilka kolejnych, w trakcie których pracuje jako jej asystentka, to odkrywanie zupełnie innego świata i mierzenie się z własnymi wyobrażeniami. Szybkie wejście w codzienność pisarki skutkuje możliwością obserwowania tego, co prawdziwe, i tego, co stanowi efekt kreacji, od środka. Nunez niewątpliwie docenia intelektualny wpływ Sontag. Na uwagę zasługują na przykład zapamiętane wzmianki dotyczące procesu pisania i czytania, czy opis związku z Josifem Brodskim. Jednocześnie niepokojąco wybrzmiewa zauważona przez Nunez i ewidentnie dostrzegalna u Sontag potrzeba otrzymywania potwierdzenia własnej doskonałości od innej osoby. Nie jest to oczywiście pozornie nic szczególnego, jednak kolejne wątki dotyczące tego problemu pokazują, że domagająca się uwagi Sontag-pisarka wykorzystuje swój wpływ jako Sontag-eseistka do rozgrywania emocji innych ludzi. Choć Susan, Sigrid i David mieszkają razem, to bardzo szybko widzimy, że ich status jest nierówny, a wiodącą, dominującą rolę odgrywa Sontag. Nunez dość delikatnie sygnalizuje zaborczość wówczas przyszłej teściowej, ale już te nieliczne fragmenty i właściwie nieobecność we wspomnieniach Davida odkrywają toksyczność relacji. Nunez jest w tej opowieści pomocnicą Sontag i partnerką jej syna, jednak w rolach tych najbardziej się liczy jej służebność, dużo mniej zaś podmiotowość. Widać to chociażby we fragmentach, kiedy okazuje się, że to tak naprawdę Sontag zaprojektowała ich związek, kiedy Sontag krytykuje zachowanie Sigrid, czy kiedy liczy się dla niej tylko jej komfort pracy, nie dba więc o potrzeby młodej współlokatorki. Nunez bardzo ciekawie rekonstruuje kompleks autorki „Choroby jako metafory” związany z jej pisaniem. Otóż uważana za świetną eseistkę Sontag zawsze chciała być znakomitą pisarką, tymczasem rzadko otrzymywała tak pozytywną informację zwrotną dotyczącą prozy, aby była z tej reakcji zadowolona. Te tak naprawdę krótkie wspomnienia mają w sobie coś bolesnego i smutnego. Przypominają bowiem, że życie w cieniu wielkości, nawet jeśli wspominane z dużą nostalgią, to jednak pełne jest obrazów przywołujących na twarzy skrzywienie, któremu najbliżej jest do udawanego tylko uśmiechu.

 

Sigrid Nunez, Sempre Susan. Wspomnienie o Susan Sontag, przeł. Dobromiła Jankowska, Wyd. Pauza, Warszawa 2021.