wtorek, 9 lutego 2021

Sądny dzień (L. Grendel, Szajka)

 

Znakomita proza! Swoim klimatem przypomina nieco powieści innego węgierskiego autora. László Krasznahorkai – to jego fascynujące wizje doskonale korespondują z tym, co proponuje Grendel. Na szczególną uwagę zasługuje świetny zamysł kompozycyjny i to, co dzieje się na początku  i na końcu książki. Mamy bowiem do czynienia z opisem momentu szczególnego, wyrzucającego miejsce, czas i ludzi z przyzwyczajeń codzienności po to, by zderzyć ich z koniecznością zareagowania na to, co wcześniej nie było punktem odniesienia. Grendelowi udaje się pokazać rzeczywistość, w której pozornie nie dzieje się nic, ale właśnie to niereagowanie, niedziałanie, niezabieranie głosu, odwracanie wzroku daje potencjalnie konkretne i trudne do ogarnięcia efekty. Portret prowincji, z którym ma do czynienia czytelnik, zamienia się w przypowieść o miejscu, które nie jest nauczone tego, by wzbudzać zainteresowanie. W pewnym więc sensie stajemy się obserwatorami świata skoncentrowanego na chwili, w której obojętność przestaje być parasolem ochronnym, a staje się czymś podejrzanym lub przynajmniej skłaniającym do zadania pytań, w której lenistwo myśli to nie tylko wygoda, ale i konkretne czyny mające swoje negatywne konsekwencje. „Szajka” to przypowieść o nadziei i konsekwencjach (nie)wiary w przyszłość oraz o sądnym dniu, „bo skoro się zdarzył, może czasem będzie mógł się powtórzyć” (s. 195).

 

Lajos Grendel, Szajka, przekład i posłowie: Miłosz Waligórski, Wyd. Biblioteka Analiz, Warszawa 2020.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz