piątek, 3 kwietnia 2020

Wyrwana z życia (N. Budzyńska, Ja nie mam duszy. Sprawa Barbary Ubryk, uwięzionej zakonnicy, której historią żyła cała Polska)


Reportaż Natalii Budzyńskiej to intrygujący przykład sprawnego radzenia sobie z materią wymykającą się poznaniu, z brakiem materiału i z niemożnością dotarcia do świadków. Warto więc przyjrzeć się tej książce nie tylko dlatego, że mamy do czynienia z niezwykłą historią z XIX wieku, ale i z tego powodu, że ciekawe okazać się może to, w jaki sposób autorka radzi sobie z własnymi ograniczeniami. Początek utworu to literacki w zamierzeniu opis stanu duszy, myśli i wyglądu, hipotetycznego sposobu rozumowania głównej bohaterki. Przetrzymywana przez ponad dwadzieścia lat w odosobnieniu w straszliwych warunkach w klasztorze, odbierana negatywnie z racji wulgarnego, związanego z erotyką, słownictwa, portretowana na różne, nie zawsze zgodne z prawdą, sposoby przez media, wreszcie właściwie porzucona w szpitalu psychiatrycznym – to właśnie Barbara Ubryk, zapomniana więźniarka i przypomniana chora, staje się osobą, dzięki której autorka uruchamia rozważania dotyczące co najmniej kilku ważnych problemów. Po pierwsze, warta namysłu okazuje się kwestia zapomnienia i wymazywania z pamięci. Uznana za szaloną zakonnica staje się niewidzialna, niesłyszalna, nie przywołuje się jej jako jednej z tych, które tworzą wspólnotę. Jej symboliczne, związane z izolacją i zamknięciem, nieistnienie trwa ponad dwie dekady. Budzyńskiej udaje się pokazać, jak to, co nietypowe, w codzienności zakonnej stało się zwyczajne. Po drugie, autorka stawia ważne pytania o odpowiedzialność świadków – tych, którzy wiedzieli, ale i tych, którzy się domyślali, lub woleli nie nawiązywać do sprawy Ubryk. Znaczące w tym kontekście będzie zwłaszcza zakończenie książki. Po trzecie, warto ten reportaż czytać również jako portret ówczesnego społeczeństwa – tego, jak opisywały przetrzymywanie kobiety w zamknięciu ówczesne media, jak konstruowano alternatywne wersje zdarzeń, jak rozgrywano i używano do swoich celów biografię chorej. Ważne też okazuje się to, jak sprawa Barbary Ubryk oddziaływała na społeczeństwo i jak wielkie emocje wywołała. Szturm, jaki podjęto na klasztorne mury, to zasygnalizowanie buntu w stosunku do instytucji nieprzyzwyczajonej do tego typu reakcji. Po czwarte, na uwagę zasługuje sposób opisywania bohaterki przez tych, którzy mieli okazję ją spotkać. Nie da się nie zauważyć, że kwestie obyczajowe wpływają na ocenę i podejście do pacjentki. Po piąte wreszcie, wyjątkowo mocno wybrzmiewają te fragmenty, które stanowią opis sytuacji panującej w ówczesnych szpitalach psychiatrycznych. Jeśli zderzymy praktykę pokazywania chorych jako pewnego rodzaju atrakcji dla publiczności z tym, w jaki sposób ostatecznie potraktowano Ubryk – mam na myśli cały proces napiętnowania, usunięcia z pola widzenia, ujawnienia i ponownego usunięcia, trudno nie dostrzec samotności ofiar, ale i okrucieństwa tych, którzy na wszelkie sposoby próbują się odciąć od chorób duszy.

Natalia Budzyńska, Ja nie mam duszy. Sprawa Barbary Ubryk, uwięzionej zakonnicy, której historią żyła cała Polska, Wyd. Znak, Kraków 2020.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz