Powieść
czeskiej pisarki utrzymana jest w konwencji mrocznej baśni, dla której nie ma
dobrego zakończenia. To przejmująca historia o tajemnicy – najpierw powiązanej
z wierzeniami w magiczną siłę Ducha Jeziora, potem wpisanej w czyny zwykłych
ludzi, którzy okazują swoje mało przyjazne oblicze. Jak przeczytamy na okładce:
„Inspiracją dla autorki była historia Jeziora Aralskiego”. Jeśli przypomnimy
sobie reportaż Bartka Sabeli opowiadający o tym właśnie miejscu i jego
porównanie tętniącego wcześniej życiem obszaru do naznaczonego śmiercią i
rozkładającego się stworzenia, szybko odkryjemy, iż tytułowe jezioro okazuje
się bardzo sugestywną metaforą wszystkiego, co ostateczne. To w wodach jeziora
mały Nami uczy się, że musi walczyć o życie, to nad brzegami jeziora dostaje
lekcję, iż tchórzostwo niszczy nienazwaną jeszcze miłość, to wody jeziora
pochłoną dziadka i babkę chłopca i to one staną się wielkim cmentarzem, to
taplając się w jeziorze dorosły Nami zmierzy się z mężczyzną, który próbuje go
sobie podporządkować, to jezioro wreszcie będzie świadkiem najpierw spotkania z
matką po latach, potem odkrycia tego, jak bardzo fałszywe jest wszystko, co z
jeziorem się łączy. Bellová znakomicie wykorzystuje typowe dla powieści
inicjacyjnej motywy porzucenia rodzinnej miejscowości, wyzwań, jakie stawia duże
miasto, wreszcie konieczności powrotu tam, gdzie jest początek, aby pewien etap
móc w ten sposób zakończyć. Mamy do czynienia z prozą mocną, w mroczny sposób
poetycką i malowniczą, bliską przypowieści, baśni i legendzie, ale i bardzo
spójną oraz przemyślaną, jeśli chodzi o przesłanie. A to okazuje się dalekie od
happy endu. Sprowadza się bowiem do przekonania, że czasami to, co wyczekane i
wytęsknione, może rozczarować, uderzyć kłamstwem, potwierdzić samotność i brak
szansy na zakorzenienie. Bardzo dobre.
Bianca
Bellová, Jezioro, przeł. Anna Radwan-Żbikowska, Wyd. Afera, Wrocław 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz