piątek, 18 maja 2018

Moment (W. Pieniążek, To, co zostaje)

Książka Wojciecha Pieniążka to debiut, chciałoby się powiedzieć, w starym stylu. Dobrym stylu, dodajmy. Autor proponuje czytelnikowi prozę niespieszną, skupioną, pozbawioną koncepcyjnych błyskotek, unikającą eksperymentów, stawiającą na (auto)refleksję tego, kto do czytelnika mówi. „To, co zostaje” składa się z dwóch minipowieści, może nawet nowel, w których nieuchronność tego, co się zdarzyło i zdarzy stanowi motyw wiodący. Pieniążka interesuje moment, chwila, błysk, ta sytuacja, w której niespodziewanie odkrywamy rodzaj ujawnionej prawdy i doznajemy olśnienia. W obu opowiedzianych historiach wyeksponowane zostaje przemijanie, odchodzenie, konieczność mierzenia się z tym, czego nie da się zmienić, wreszcie świadomość, która wcale nie ratuje, że pewne wydarzenia można było przewidzieć i trzeba było się na nie zgodzić. „Pompes funèbres” to tekst mniej ciekawy od „Porucznika Golicyna”. W delikatnym stylizowaniu na czasy nieco dawniejsze Pieniążek sprawdza się lepiej od umocowania we współczesności. Trudno jednak „Temu, co zostaje” odmówić pewnego uroku, zawierającego się przede wszystkim w owej powolności, ukierunkowującej odbiorcę na namysł o sprawach ważnych i mniej ważnych, jednak zwykle kluczowych dla tego, co nazwalibyśmy pamięcią chwili.


Wojciech Pieniążek, To, co zostaje, Wyd. JanKa, Pruszków 2018.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz