Gabriel
Tallent w swojej debiutanckiej powieści gra na najwyższych emocjonalnych
rejestrach. Łatwo wtedy się potknąć i ponieść porażkę, a jednak autorowi udaje
się uniknąć wszelkich mielizn. Proponuje czytelnikom powieść mocną,
poruszającą, znakomicie rekonstruującą proces niszczenia jednego człowieka
przez drugiego. Autor nie tylko opisuje stan uzależnienia, jaki łączy ojca i
córkę, ale również dba cały czas o to, by forma współgrała z treścią. Mamy więc
do czynienia z książką przemyślaną. Kompozycyjnie opowieść ta opiera się na
zderzeniu dwóch światów – tego odizolowanego, opartego na chorej miłości,
związanego z tresowaniem dziecka i kształtowaniem go na własne podobieństwo, i
tego otwartego, pełnego innych ludzi, zmuszającego do nawiązywania relacji. Oba
światy są światami troski, okazywanej jednak w inny sposób. Dom, w którym
mieszka Martin ze swoją dorastającą córką Julią vel Turtle, jest tak naprawdę
więzieniem. Ojciec robi wszystko, by uzależnić dziewczynkę od siebie, zarówno
pod względem emocjonalnym, jak i fizycznym. Przemoc seksualna wiąże się tutaj z
przemocą psychiczną, a Tallentowi udaje się pokazać przerażający proces
tworzenia mentalności ofiary. Martin doprowadza do takiej sytuacji, że Turtle
nie zna innej codzienności, w efekcie wszystko to, co tak naprawdę jest
patologiczne, uznaje za normalne. Dopiero kiedy symboliczny mur stworzony przez
ojca zaczyna się kruszyć, bohaterka odkrywa, że można żyć inaczej i że są
ludzie, którym też na niej zależy. Najbardziej poruszające momenty powieści to
sceny, w których Turtle w kontakcie z osobami spoza jej codziennego świata, rozpaczliwie
odczuwa potrzebę uzyskania pomocy, ale ukrywa ją i wyrzeka się jej, zachowując
się tak, jak nauczył ją ojciec. Będąc ofiarą powiela więc zachowania swojego
oprawcy. Lektura obowiązkowa.
Gabriel
Tallent, Moja Najdroższa, przeł. Dariusz Żukowski, Wyd. Agora, Warszawa 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz