niedziela, 27 listopada 2016

Miniony świat (S. Chutnik, Smutek cinkciarza)

Najnowsza powieść Sylwii Chutnik ukazuje się w znanej serii wydawnictwa Od Deski do Deski. Nazwa serii to kluczowa gra słów, a mianowicie „Na f/aktach”. Kluczowa, bo odwołuje się do istotnego zabiegu, będącego znakiem rozpoznawczym publikowanych w jej ramach utworów, a mianowicie korzystania z autentycznych materiałów sądowych, odwoływania się do doniesień prasowych i bazowania na przestępstwie, które naprawdę się wydarzyło, przy jednoczesnym deklarowaniu raczej inspiracji niż wierności zasadom non-fiction. Chutnik opowiada więc o morderstwie pewnego cinkciarza i o podejrzewaniu syna, iż jest sprawcą zbrodni, lecz przenosi akcję z Sopotu, gdzie faktycznie cała historia miała miejsce, do Warszawy. Z wielu powodów decyduje się na ten gest – znajomość topografii miasta i ówczesnego klimatu dzięki opowieściom rodziny oraz kolejna deklaracja wierności fascynacji stolicą to z pewnością te najbardziej oczywiste. Powieść Chutnik okazuje się raczej impresją „na temat” niż pełnokrwistą powieścią. O ile próbę oddania atmosfery towarzyszącej pracy cinkciarza i klimatu nocnego życia Warszawy można uznać za udaną, o tyle zdecydowanie się na narrację pierwszoosobową już nie. Ważnym punktem odniesienia dla biografii zamordowanego mężczyzny są dwie kobiety – jedna nieosiągalna, która nie przestaje być przedmiotem idealizacji mimo swojego osiedlowego upadku, druga dostępna i przymuszająca z racji małżeństwa do większego zakorzenienia w racjonalności. Interesująca jest również relacja między ojcem a synem. Wzrastający brak porozumienia i zapatrzenie chłopaka tylko w pieniądze skutkują najprawdopodobniej tragedią, której nikt się nie spodziewa. Szkoda, że Chutnik zdecydowała się na ów impresyjny charakter opowieści, bo w efekcie mamy również do czynienia z pewną powierzchownością opisu. Pogłębienie psychologiczne opisywanych postaci – pozornie nieskomplikowanych, ale w swojej zwyczajności bardzo interesujących – okazałoby się bardzo korzystne dla powieści. Zwłaszcza że autorce udaje się zaakcentować ów tytułowy smutek, pewną melancholijność wpisaną w schyłkowość PRL-u oraz bycie częścią półświatka, umiejącego się bawić, ale i rozpaczać z równie wielką siłą. Lekturze towarzyszy więc niedosyt. Widać bowiem nazbyt mocno potencjał, który nie został do końca wykorzystany.


Sylwia Chutnik, Smutek cinkciarza, Wyd. Od Deski do Deski, Warszawa 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz