środa, 14 września 2016

Wspólnota pszczół jako model społeczny? (L. Paull, Rój)

Powieść Paull to niebanalna historia świata, w którym nie ma miejsca na przypadkowość, inność czy jakiekolwiek zaskoczenie. Ul, w którym przebywają na co dzień, mieszkają i pracują pszczoły, okazuje się rzeczywistością silnie zhierarchizowaną. Na szczycie obowiązującej drabiny społecznej jest Królowa Matka. Władzę mają damy dworu, które są blisko władczyni, oraz księżniczki i kapłanki. Sprzątaczki, do których należy Flora 717, nie cieszą się żadnym poważaniem. Nikt nie zwraca na nie uwagi, a poświęcenie życia akurat takiej pszczoły nie ma większego znaczenia. Główna bohaterka jest postacią szczególną. Choć nie powinna mówić, potrafi jasno artykułować swoje myśli; choć nie powinna wydzielać wonnego eliksiru, którym karmione są dzieci Królowej, jest w stanie to uczynić; choć nie powinna zbierać pyłku, umie być i w tym względzie skuteczna; choć powinna zginąć w trakcie wielogodzinnego pobytu poza ulem, wola życia jest w niej silniejsza; choć nie powinna być waleczna, jako pierwsza rzuca się do walki z osą atakującą ul; choć nie powinna składać jaj, przywilej ten ma tylko Królowa Matka, trzy razy to robi i, co jest jeszcze bardziej nietypowe, rodzi się w niej instynkt macierzyński. Kontrola pszczół niesubordynowanych jest na wysokim poziomie. Florze udaje się jednak uniknąć ostatecznej kary. Wykazuje się odwagą, bystrością, inteligencją. Takich cech nikt się po niej nie spodziewa. Jesteśmy świadkami dojrzewania bohaterki, jej poznawania świata, uczenia się krytycznego myślenia, wreszcie odkrycia, że postulowane w ulu posłuszeństwo i lojalność nie oznaczają równości. Flora uświadamia sobie, że świat, który uznawała za doskonały, tak naprawdę oparty jest na niesprawiedliwości. Nie chodzi tylko o klasowość. Główna bohaterka nie potrafi zaakceptować pogardy dla pszczelego życia. Siostry, które mają władzę, z beztroską kupczą istnieniem tych, które w hierarchii stoją niżej. Znaczenia nie ma nawet ich przydatność dla rozwoju ula. Liczy się tylko pokaz władzy i możliwość zastraszenia społeczności, której jest się częścią. Szczególnie interesujący jest moment przejęcia władzy. To rodzaj inicjacji nie tylko dla Flory, alei innych pszczół. Wyjątkowo mocno widać wówczas, jak łatwo można zostać zdegradowanym, kiedy zajmuje się pozycję najwyższą, jak nieistotne okazuje się dobro wspólne i jak ważne jest zaspokojenie własnych ambicji, jak konieczne jest podjęcie walki o idee, choć poniesione koszta bywają czasami zbyt duże. Flora przekonuje się, że rzeczywistość, która miała być jednym wielkim ideałem, tak naprawdę stała się własną karykaturą. Prawo zastąpiono bezprawiem, szacunek pogardą dla słabszych, dobro wspólnoty dyktaturą, a bezpieczeństwo ciągłym zagrożeniem. Bohaterka odkrywa, że walka o nowy lepszy świat jest konieczna – nie tylko dla dobra wspólnego, ale i po to, by ocalić jej dziecko. Narodziny nowego są jednocześnie przypieczętowaniem śmierci tego, co przemija. Flora, choć jest kreatorką tego, co przychodzi, należy do świata, który właśnie upada. Zakończenie książki z jednej więc strony daje nadzieję, z drugiej ma w sobie wyraźną sugestię, że wszystko to, co właśnie pokonano, może się odrodzić i pewnie się odrodzi.


Laline Paull, Rój, przeł. Tomasz Wilusz, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz