Wspomnienia
Trierweiler, dotyczące jej związku z Françoisem Hollandem, mają w sobie i wady,
i zalety typowe dla podobnych publikacji. Autorka nie jest, co oczywiste,
prekursorką, jeśli chodzi o opisywanie prezydentury partnera. Z pewnością
jednak jej status jest szczególny. Kiedy poznała przyszłego prezydenta Francji
była początkującą dziennikarką polityczną, z czasem stała się ekspertką w tym,
co robi, wyszła za mąż, została matką. Poddając się uczuciu do polityka,
rozpoczęła tak naprawdę nowe życie. Pierwszą damą zostaje jako życiowa partnerka
prezydenta, nie wezmą ślubu, a gdzieś w tle zawsze będzie obecna była żona
Hollande’a, równie wyrazista jak on polityczka, niegdyś także kandydująca na
prezydenta, Ségolène Royal. Do rozstania Trierweiler i prezydenta dojdzie, gdy
potwierdzone zostaną plotki o jego romansie z aktorką, Julie Gayet. Choć
literacko książka nie robi większego wrażenia, natkniemy się w tej publikacji
na kilka ważnych wątków, które nie pozwalają przejść obok niej obojętnie. Po
pierwsze, na uwagę zasługuje fakt, iż autorka odtwarza w pewnym sensie to, co
wcześniej było udziałem Royal. Jest świadoma tego, że zdrada ulega samoodrodzeniu,
a scenariusz wydarzeń jest podobny. Po drugie, interesujące jest pokazanie
tego, jak władza niszczy człowieka i jak idee wyznawane publicznie niewiele
mają wspólnego z prywatnymi poglądami. Jeśli to, co pisze Trierweiler, jest
prawdą, a nie ma powodu, by jej nie wierzyć, to ów dysonans jest faktycznie
szokujący. Po trzecie, choć autorka nie ukrywa swoich emocji, pozostaje
jednocześnie dyskretna, nie decyduje się ekshibicjonizm. Rekonstruuje historię wielkiej
miłości, szczerze przyznając, że często była upokarzana, godziła się z tym i
akceptowała to, że Hollande’owi zdarzało się coś, co można by nazwać nieprzyznawaniem
się do niej publicznie. Po czwarte, książkę tę można czytać jako opowieść o
działaniu współczesnych mediów. Szczególnie ciekawy jest bliski związek
polityków z dziennikarzami oraz krytykowanie Trierweiler niezależnie od tego, co
uczyniła lub czego nie zrobiła. W trakcie lektury widać również, jak nowe
technologie zmieniają sposób komunikowania się możnych tego świata. Prezydent Hollande
bombarduje byłą partnerkę SMS-ami, a autorka często upublicznia swoje poglądy
za pomocą Twittera. Po piąte wreszcie, opowieść Trierwailer to warta uwagi
her-story, kobieca wersja polityki pokazywana przez pryzmat miłości i zdrady.
Valérie
Trierweiler, Dziękuję za te chwile, przeł. Michał Krzykawski, Wyd. Black
Publishing, Wołowiec 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz