Powieść
Osborne’a w swojej stylistyce i fabule wyraźnie nawiązuje do „Pod osłoną nieba”
Paula Bowlesa. W trakcie lektury powieści takie skojarzenie od razu przychodzi
ma myśl. W obu książkach mamy bowiem do czynienia z egzotyczna podróżą, która
służyć ma natchnieniu, odbudowie podupadłych relacji, odrodzeniu namiętności.
Europejczycy nie tyle jednak doświadczają inspiracji, zetknąwszy się z obcą
kulturą, co raczej muszą zmierzyć się z własnymi demonami i ostatecznością.
Wersja Bowlesa jest dużo bardziej mroczna, hipnotyzująca, osaczająca sugestywną
wizją doznawanych przez bohaterów przeżyć. Osborne wydaje się w swojej wizji
nieco delikatniejszy, bardziej skupiony na, tak to ujmijmy, ciemnej stronie
rozrywki niż duszy. David i Jo zmierzają do posiadłości na środku pustyni w
Maroku. Widać, że to, co ich kiedyś prawdopodobnie łączyło, dawno się wypaliło.
Ona tak naprawdę nie wie, czego pragnie, porusza się trochę po omacku. On
wydaje się sfrustrowany, a swoje podupadłe ego obficie poi alkoholem. Tego
ostatniego nie żałuje sobie nawet wtedy, gdy prowadzi samochód. W trakcie jazdy
do celu podróży David i Jo potrącają mężczyznę. Ten umiera, co znacznie
komplikuje ich weekendową imprezę. Oboje zachowują się tak, jakby to ofiara
była wszystkiemu winna i jakby to ona stała się powodem kłopotliwej sytuacji.
Nie pojawia się więc refleksja ani na temat śmierci, ani winy i kary, ani
własnej bezmyślności. Osborne odsłoni przed czytelnikiem nie tylko zwyczaje
bogatych Europejczyków, dla których Maroko staje się miejscem rozpasanej zabawy
z wielką ilością alkoholu, narkotyków i potencjalnych nowych partnerów. Pokaże
również zupełnie inny świat – zwyczaje miejscowych, ascetyzm ich codzienności, siłę
ich perswazji. Wystarczy tak naprawdę moment, by ten, kto uważa się za opiekuna
i przyjaciela, bez zastanowienia wydał swojego gościa na pewną śmierć; by ta,
która tyle lat była wierna, w chwili trudnej zdradziła i znalazła w tym
przyjemność; by ten, który skrywa w sobie zapędy kolonizatora, poczuł
bezradność i słabość; by pozorne zwycięstwo i otwarcie się na zapomnienie
zostało przerwane ciosem zadanym z tej strony, z której nikt się nie spodziewa.
Niejednoznaczne, intrygujące, warte uwagi.
Lawrence
Osborne, Przebaczenie, przeł. Anna Gralak, Wyd. Znak, Kraków 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz