To
reportaż biograficzny, którego bohaterka żyje, ale nie zgodziła się na rozmowę
z autorkami książki. Szkoda, bo jej milczenie wybrzmiewa, jak się okazuje,
rozczarowaniem, trochę oskarżeniem, poczuciem zdrady, chęcią odcięcia się od
wszystkiego, co wcześniej stanowiło sens życia. Odmowa zabrania głosu i
opowiedzenia swojego życiorysu z własnej perspektywy to mur nie do
przeskoczenia. Ewa Demarczyk, jak była konsekwentna w swoim perfekcjonizmie w
kontekście twórczości, tak pozostaje konsekwentna w swoim wycofaniu się i
usunięciu się na bok. Takie podejście bohaterki książki to duże wyzwanie dla
reporterek. Trzeba więc mocno zaakcentować, że udaje im się opowiedzieć o
niezapomnianej artystce z dużą wrażliwością, szacunkiem, ale i bez
gloryfikowania. Demarczyk jest obecna w tekście we wspomnieniach ludzi, z
którymi współpracowała, ale też cytowane są wypowiedzi pieśniarki zaczerpnięte
z wywiadów. Zderzenie wspomnień z fragmentami deklaracji prasowych daje
intrygujący efekt. Ci, którzy opowiadają, akcentują perfekcjonizm Demarczyk i
jej obsesyjne wręcz dążenie do doskonałości. Jednocześnie przypominają sobie
sytuacje, kiedy talent artystki dopiero się kształtował, mamy więc także
portret, tak to ujmijmy, „człowieka z krwi i kości”. Wypowiedzi Demarczyk dla
mediów kojarzą się natomiast z realizacją obmyślonego wcześniej projektu – tak,
jakby bohaterka książki chciała przedstawić rodzaj manifestu artystycznego lub
głęboko przeanalizowanej impresji na temat tworzenia. Warto zresztą zauważyć,
że prywatność pieśniarki właściwie nie istnieje. Pojawia się w zaznaczeniu roli
matki w jej życiu (kobieta towarzyszyła jej często w podróżach i szyła dla niej
sukienki), w odmowie komentarza ze strony siostry i szwagra, wreszcie w
zasygnalizowanych zaledwie związkach z mężczyznami. Życie Demarczyk to scena –
taki obraz pozostaje w pamięci czytelnika po lekturze książki. Opowieść o
pieśniarce można jednak czytać nie tylko jako historię wielkiej samotności
fundowanej na wielkim talencie. To także dość przygnębiający portret
przywoływanego już perfekcjonizmu, który najpierw umożliwia zaistnienie na
scenie w pełnym blasku, ostatecznie jednak ewoluuje w rejestry jakby, dziwnie
to zabrzmi, trochę nieludzkie, niezwykle chłodne, pozbawione partnerskiej
relacji ze współpracownikami i ukierunkowane na pracę dla gwiazdy. Książkę tę
można także czytać jako fragment historii polskiego życia estradowego oraz
barwną opowieść o środowisku skupionym wokół Piotra Skrzyneckiego. Niezależnie
od tego, jaki tryb lektury przyjmiemy, warto zauważyć, że autorkom udało się
uchwycić świat, którego już nie ma, który odszedł w przeszłość, a ci, którzy go
tworzyli, dzisiaj nie zawsze pozostali kimś równie duchowo pięknym jak przed
laty.
Angelika
Kuźniak, Ewelina Karpacz-Oboładze, Czarny Anioł. Opowieść o Ewie Demarczyk,
Wyd. Znak, Kraków 2015.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz