Maclean
proponuje swoim czytelnikom literacką podróż, która na długo pozostaje w
pamięci. To wyprawa śladami autorskich fascynacji. Biografia miasta to
częściowo również autobiografia Macleana. Autor widzi siebie kroczącego po
ulicach, siedzącego w knajpach, rozmawiającego z ludźmi, kreującego to, co
współtworzy współczesną tkankę miasta. Łączy poetyckość obrazowania z
historyczną precyzją i umiejętnością powoływania do życia takich scen, które
wzmagają zainteresowanie czytelnika. Nie jest to jednak podróż intymna, ale –
co robi szczególne wrażenie – podróż komponowana z biografii osób ważnych dla
historii miasta. Ludzie ci, niezależnie od tego, czy są przywódcami, czy
idolami, czy artystami, czy zwykłymi obywatelami, których losy układają się w
legendę miejską, zawsze są częścią dwóch historii – tej własnej, prywatnej, i
tej berlińskiej, niemieckiej, publicznej. To pójście śladami osób, które
poddały się sile idei – mniejszej lub większej, pięknej lub groźnej, będącej
tęsknotą za czymś wielkim i potwierdzającej przekonanie, że jest się częścią
tego, co właśnie wpływa na losy świata. Maclean w taki sposób konstruuje swoją
opowieść, by pokazać, że Berlin to nie tylko miasto, w którym skupiały się dzieje
Europy, ale i miejsce będące sugestywną metaforą wolności. Nie bez powodu
zostaje tutaj przywołane słynne przemówienie prezydenta Johna Kenneddy’ego, w
którym padły słowa: „Ich bin ein Berliner”. Maclean pokazuje miasto w stanie
upadku, zdziczenia, totalnego rozgardiaszu i zniszczenia. Jednocześnie nie
zapomina, że nawet w tak trudnych czasach to, co dobre i to, co barbarzyńskie,
zawsze jest dziełem człowieka. Autor nie poprzestaje na sportretowaniu mrocznej
odsłony miasta. Stanowi ona bowiem pretekst do opisania miasta podnoszącego się
z ruin, cierpienia, spełnionej Apokalipsy. Nie jest to jednak gloryfikacja
odbudowy i bezrefleksyjnego zwycięstwa nad przeszłością. Miasto, będące
bohaterem książki Macleana, zmaga się z pamięcią i próbuje zadośćuczynić tym,
których już nie ma, właśnie poprzez walkę z zapomnieniem. I nie chodzi tu tylko
o projekty instytucjonalne, takie jak pomniki, muzea czy oficjalne dni, w
trakcie których wspomina się ofiary nazizmu, ale o inicjatywy prywatne oraz o poczucie,
że także we własnym wnętrzu trzeba winy narodu przepracować.
Rory Maclean,
Berlin. Miasto z wyobraźni, przeł. Władysław Jeżewski, Wyd. Magnum, Warszawa
2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz