środa, 13 listopada 2024

Wielka Historia w mikroskali (A. Malinowska, Sosnowiec. Nic śląskiego)

 

Katowiczanka i autorka reportaży o Katowicach decyduje się napisać książkę o Sosnowcu. Dla niezaznajomionych z tym, co dzieli mieszkańców obu miast, nie będzie w tym nic dziwnego, jednak dla tych, którzy różnice między Górnym Śląskiem a Zagłębiem Dąbrowskim znają, decyzja ta może być uznana za prowokacyjną. Trochę żartuję, ale autorka nie ukrywa, że w pewnym sensie pojawia się w Sosnowcu jako ktoś z zewnątrz, ktoś obcy, ktoś z zupełnie innego świata. Ten akurat moment w książce dobrze uzasadnia zaznaczenie odautorskiej obecności. W dalszych partiach książki ma się wrażenie, że miejscami dobrze byłoby usunąć te zdania, które do reporterskiego śladu się odnoszą. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z książką ciekawie zaprojektowaną, w której perspektywa osoby rozeznanej w temacie konkuruje z perspektywą osoby pytającej, dowiadującej się „tu i teraz”, szukającej odpowiedzi. Ta dwoistość dobrze wychwytuje skomplikowane losy regionu, o którym mowa, a w zamyśle szczegółowym miasta wskazanego w tytule. Autorka dobrze wydobywa te wydarzenia, które pokazują skomplikowane losy mieszkańców Sosnowca, wielokulturowość, praktykę wymazywania przeszłości, a także proces stygmatyzacji dziejący się w narracji przychodzącej z zewnątrz i charakteryzującej miejsce. W trakcie lektury trudno oprzeć się wrażeniu, że towarzyszymy procesowi odsłaniania kolejnych warstw miasta – tych niesłusznie zapomnianych, tych istniejących, ale niedostrzeganych z przyzwyczajenia, tych wartych przypomnienia, bo zbyt łatwo z historii miasta wymazanych. Mamy więc do czynienia z Wielką Historią w mikroskali. Annie Malinowskiej udaje się pokazać, że pojawiające się w podtytule „nic śląskiego” nie jest tylko dystansowaniem się w stosunku do Górnego Śląska, ale stanowi własną, wielowątkową, fascynującą opowieść.

 

Anna Malinowska, Sosnowiec. Nic śląskiego, Wyd. Czarne, Wołowiec 2024.

niedziela, 3 listopada 2024

Zadanie do wykonania (E. Hu, Bez skazy. Korea Południowa i mroczne strony obsesji piękna)

 

„Bez skazy” Elise Hu gatunkowo trudno byłoby uznać za reportaż. To raczej esej kulturowy poświęcony specyfice podejścia do urody w Korei Południowej. Bardzo interesujący, dodajmy. Autorka wykorzystuje perspektywę autobiograficzną, akcentując z jednej strony bycie kimś z zewnątrz, z drugiej kimś, kto z racji zamieszkania i pracy przynależy do miejsca, które opisuje. Na uwagę zasługuje wątek, który zostaje wyeksponowany, a mianowicie uczestniczenie we wszechobecnym kulcie piękna jako kobieta i przyglądanie się temu światu w roli badaczki i dziennikarki. Autorce udaje się uchwycić łatwość, z jaką można poddać się dyktatowi celebrowania pielęgnacji własnego ciała. Jej opowieść staje się w którymś momencie esejem o kulturowym uzależnieniu i przymusie pewnych praktyk celem uniknięcia wykluczenia. Bardzo ważnym elementem opisywania tego, co charakterystyczne dla k-beauty, jest odsłonięcie społecznego znormalizowania powszechności korzystania z medycyny estetycznej, wielości specyfików mających doprowadzić do zbliżenia się do estetycznego wzorca oraz „tresowanie” do takich zachowań dzieci i nastolatków. Co ciekawe, ów przymus kształtowania siebie według oczekiwań społeczeństwa dotyczy również mężczyzn. Oni również są częstymi klientami gabinetów medycyny estetycznej. Ważnym wnioskiem, który pojawia się w pewnym momencie, jest zwrócenie uwagi na następującą prawidłowość – to, co zwyczajne, przestaje być normą i staje się aberracją: „[…] pewne cechy, takie jak szerokie czoło, niepowiększone piersi, szersza talia czy drobny nos, zaczęły być traktowane jako »deformacje«, wymagające chirurgicznej korekty” (s. 170). Atrakcjonizm, kultywowany w Korei Południowej, wiąże się z byciem pięknym dla innych. W takim modelowaniu własnego wizerunku nie ma miejsca na indywidualność i to, co odbiegałoby od przyjętego wzorca estetycznego. Książka Elise Hu okazuje się także opowieścią o wielkim biznesie i kulturowej skuteczności eliminowania prawa do wyboru. K-beauty to z jednej strony podbudowana filozofią historia szczególnej koncentracji na ciele, z drugiej natomiast to świadectwo generowania modelowych zachowań opartych na wykluczeniu i stygmatyzacji, pozbawiających możliwości decydowania o sobie, skoncentrowanych na spełnianiu oczekiwań innych.

 

Elise Hu, Bez skazy. Korea Południowa i mroczne strony obsesji piękna, przeł. Piotr Grzegorzewski i Marcin Wróbel, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2024.

sobota, 2 listopada 2024

Praca jako pole walki (K. Bednarczykówna, Masz się łasić. Mobbing w Polsce)

 

Znakomity debiut reporterski! Autorka zdecydowała się przyjrzeć tematowi bardzo ważnemu, ale i bardzo trudnemu do opisania. Wychodzi z tej próby zwycięsko. Nie tylko pozostaje reporterką uważną na szczegół, wrażliwą na ludzkie doświadczenie, patrzącą na problem z różnych punktów widzenia, ale też nie zapomina o tym, jak ważna dla każdej historii jest forma, dzięki której opowieść zyskuje właściwy kształt. Katarzyna Bednarczykówna dobrze rozkłada proporcje między historiami konkretnych ludzi a perspektywą ekspertów, którzy dobrze akcentują uwikłania, za sprawą których udowodnienie mobbingu oraz uzyskanie pomocy od innych bywa nie takie proste. Reportaż „Masz się łasić” można wpisać na listę książek portretujących patologie mające miejsce na rynku pracy. W spisie tym znajdą się na przykład teksty Olgi Gitkiewicz, Marka Szymaniaka czy Zofii Smełki-Leszczyńskiej. Autorce udaje się pokazać okrucieństwo i brutalność mobbingu. Mamy do czynienia z drobiazgowym rekonstruowaniem procesu osaczania, pogardy, zaprzeczenia wszelkim obowiązującym regułom społecznym, samotności ofiary i coraz większego triumfu władzy totalnej. Szczególnie ważne wydają się trzy kwestie. Pierwsza to brak możliwości przewidzenia, z której strony i z jakiego powodu może przyjść atak, a więc brak racjonalności wpisany w doświadczenie mobbingu. Druga kwestia wiąże się z bezinteresownością zła oraz niszczeniem ludzi z pasją. Niemożność powrotu do stanu sprzed bycia ofiarą mobbingu to konsekwencja wyjątkowo porażająca, bo odsłaniająca trwałość doznanej traumy. Trzecia wiąże się z wpływem oprawcy na otoczenie. Ofiara zwykle jest upokarzana na oczach innych. Ci jednak, którzy widzą i słyszą, wolą udawać, że nic się nie dzieje. Nie umieją zareagować, nie chcą się angażować, uważają, że brak reakcji ochroni ich przed wykluczeniem. Lektura obowiązkowa!

 

Katarzyna Bednarczykówna, Masz się łasić. Mobbing w Polsce, Wyd. Czarne, Wołowiec 2024.