wtorek, 28 maja 2024

Rozwój i środowisko (M. Brookwood, Sieroty z Davenport)

 

„Sieroty z Davenport” można czytać jako eseistyczno-reporterską opowieść o ważnym fragmencie historii psychologii, ale i jako reportaż społecznie zaangażowany, odsłaniający, jak często sojuszniczką nauki jest władza i/lub chęć decydowania o cudzym losie. Kategoryczność sądów psychologów, zajmujących się rozwojem intelektualnym dzieci, ma w tym wypadku bardzo mroczne oblicze. Wiąże się ono bardzo dosłownie z odebraniem przyszłości, skazaniem na złe warunki bytowania, odmową dotyczącą podmiotowego traktowania. Historię opowiadaną przez Brookwood w pewnym sensie czyta się jak thriller i kryminał w jednym. To także opowieść o samotnej walce dla dobra sprawy i dla dobra tych, o których nikt się nie upomina. Autorka książki rezygnuje z emocjonalności, nie szantażuje czytelnika dramatycznym charakterem doświadczeń osób uznanych za obiekty badań, nie próbuje pisać manifestu. Jednocześnie jej precyzyjny, głównie relacjonujący i odsłaniający kolejne etapy wydarzeń styl dobrze dokumentuje to wszystko, co się wówczas działo. Brookwood pokazuje też krok po kroku, jak trudno było przełamać dyktat autorytetu i sądów większości. Odsłania manipulacje stojące u źródeł eugeniki. Ci, których dotyczyły badania, byli najmniej ważni, znikali w systemie, z racji napiętnowania zbędnością nie budzili większego zainteresowania. Tymczasem walka między uznaniem, że inteligencja jest czymś stałym i dziedzicznym, a poglądem, że odpowiednie wychowanie i otoczenie może wpływać na rozwój dziecka, staje się tak naprawdę walką między tradycją a nowoczesnością, uprzedmiotowieniem a humanizmem, standaryzacją i dostrzeganiem jednostki, wykluczeniem i dostrzeżeniem. „Sieroty z Davenport” to także historia zamkniętych instytucji traktowanych często jako poligony doświadczalne dla psychologów i psychiatrów. Gdzieś w tle obecna jest również ogromna samotność tych, których uznano za dzieci nierokujące. Bardzo ważne więc wydaje się, że obok opisu działań psychologów, którzy stanęli po stronie owych traktowanych jako zbędne istnień, mamy też mocno zaakcentowany fakt, że obiekty, których los był zdeterminowany decyzjami naukowców i które poddawano badaniom, to po prostu ludzie i jako ludziom im też należy się szacunek. Warto!

 

Marylin Brookwood, Sieroty z Davenport, przeł. Kaja Gucio, Wyd. ArtRage, Warszawa 2024.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz