sobota, 30 kwietnia 2022

Lekkość słów (M. Górniak, Trash story)

 

Proza Mateusza Górniaka ma w sobie coś z literackich wprawek, takich, które nie próbują niczego udowadniać, a swoją lekkością wymykają się utartym klasyfikacjom. To pisanie, które nie stara się być głosem w sprawie, nie usiłuje mówić czegoś ważnego, nie stawia na eksperyment językowy. Jest, bo jest. Nie tłumaczy swojego istnienia. Ma w sobie niefrasobliwość i swobodę. Czy siłą napędową tej prozy jest wyobraźnia? Nie tylko. Bo przede wszystkim poruszana jest energią pomysłu, gry słownej, nieprzewidywalnych skojarzeń, absurdu, transowego nieco sposobu opowiadania. Pozostaje w formie wprawką, zwłaszcza że sprawdza się w czytaniu przede wszystkim małymi fragmentami, ale taką wprawką, która w sobie duży potencjał, intryguje, fascynuje swoją uwolnioną od jakichkolwiek oczekiwań formą. Trudno byłoby tę książkę streścić, choć może nie o trudność tutaj chodzi, ale o brak potrzeby. Bo nie kolejność zdarzeń jest tutaj najważniejsza, zwłaszcza że ów wspomniany transowy rytm znakomicie łączy się z urwanymi zdaniami, fragmentarycznością, pewnego rodzaju chaosem i opowiadaniem tak, jakby gdzieś w tle świeciły lampy stroboskopowe odsłaniające kolejne zdania i gwarantujące brak racjonalności i przewidywalności. Pozorna śmieciowość historii ma w sobie coś z precyzyjnie zaplanowanego pokazu, w którym to słowo i jego efekt oddziaływania, nic innego, są na pierwszym miejscu. Ciekawe i niebanalne.

 

Mateusz Górniak, Trash story, Wyd. korporacja ha!art, Kraków 2022.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz