Mroczna, duszna, dosadna, fascynująca – takie epitety przychodzą na myśl jako pierwsze po lekturze „Czasu huraganów”. Intrygująca językowo – pełna pasji, złości, irytacji, pędząca w szaleńczym rytmie, tak można by to ująć metaforycznie, ku przepaści. Melchor nie daje czytelnikowi odpocząć od emocji. Cały czas trzyma odbiorcę w napięciu, odtwarzając skomplikowane relacje między bohaterami. Śmierć będzie się tutaj mieszała z życiem, wiedza o sekretach z piętnowaniem i stygmatyzowaniem, namiętny seks z brutalnością i dosłownością, troska o drugą osobę z przemocą psychiczną i fizyczną, racjonalność z wiarą w magię, kobiecość uwikłana z stereotypy z męskością naznaczoną społecznymi oczekiwaniami, brak perspektyw z nadziejami, które okazują się złudne, mizoginizm z maczyzmem, obojętność na uczucia innych z uważnym rejestrowaniem cudzych emocji. Gatunkowo można by potraktować powieść Melchor jako grę z konwencją kryminału psychologicznego. Mamy przecież tutaj zbrodnię. Z czasem okaże się również, że znamy sprawców. Znajdzie się także świadek, dzięki któremu prawdopodobieństwo odpowiedzialności za popełniony czyn zostanie urealnione. Będziemy również obserwatorami wielu innych sytuacji, które da się powiązać z przestępstwem. Trwałe więzi, spotkania na chwilę, zaangażowanie, którego miało nie być, odkrywanie własnej tożsamości, wiara w cudzą siłę, dzięki której nasze życie może się zmienić, magia powiązana i wpisana w codzienność – to wszystko mocno oddziałuje na czytelnika, odsłaniając nieuchronność tego, co się wydarzyło, i niezwykle intensywne napięcie (i to odwołujące się do nienawiści i złości, i to bazujące na namiętności) towarzyszące relacjom bohaterów. Warto!
Fernanda Melchor, Czas huraganów, przeł. Katarzyna Sosnowska, Wyd. Mova, Białystok 2021.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz