Książka
Olgi Wiechnik to nie tylko ciekawy reportaż historyczny, ale również bardzo
ważna odsłona biografii tych kobiet, które walcząc o prawa swojej płci, właściwie
zostały zapomniane przez historię. „Posełki” zresztą świetnie korespondują z
filmem Marty Dzido i Piotra Śliwowskiego „Siłaczki”. Obu projektom towarzyszy
podobna atmosfera – odpominania, przypominania, zaakcentowania bezduszności
historii, położenia nacisku na potrzebę ciągłej walki w kontekście tego, kto
przetrwa, a kto zostanie zapomniany, wreszcie bezdyskusyjnej wagi poczynań tych
kobiet, dla których prawo do samostanowienia w przestrzeni prywatnej i
publicznej stanowiło przed laty podstawowy punkt odniesienia i cel walki. Autorka
w bardzo przemyślany sposób zaplanowała i tytuł swojej książki, i jej zawartość.
Mamy więc zasygnalizowanie pierwszeństwa, mamy podaną dokładną informację, mamy
wreszcie stopniowe odsłanianie tego, jak działalność społeczna i polityczna
opisywanych kobiet korespondowała z określoną postawą w rodzinie i wśród
bliskich. Wiechnik nie ukrywa, że dla bohaterek książki ważne było wsparcie
otrzymywane w najbliższym otoczeniu. Z kolei sposób komentowania zaistnienia w sejmie
pierwszych kobiet to ciekawy pretekst do rozważań na temat tego, jak trwałe są
stereotypy płciowe i jak współcześnie wybrzmiewają niektóre komentarze, które
mając ugodzić boleśnie posłanki, tak naprawdę odsłaniają mizerię myślenia
posłów. Do czytania i do zapamiętywania – ta książka jest bowiem świetną lekcją
historii!
Olga
Wiechnik, Posełki. Osiem pierwszych kobiet, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań
2019.