Korespondencję
Morawskiego do Poświatowskiej można z powodzeniem czytać jako opowieść o
zderzeniu dwóch, zranionych przez chorobę, oryginalnych osobowości. Listy
opublikowane w tomie najlepiej wybrzmiewają w lekturze równoległej z „Opowieścią
dla przyjaciela” poetki, publikacją niegdyś niemalże kultową. „Tylko mnie
pogłaszcz...” stanowić może interesujący pretekst do refleksji na temat
epistolografii. Pojawiają się tutaj tak istotne kwestie jak zgoda dwóch
zainteresowanych stron na upublicznienie, gotowość poddania się ocenie kogoś z
zewnątrz oraz pokazania siebie w odsłonie intymnej, wreszcie kwestia
redagowania tekstu oraz jego hermetyczności w kontekście relacji nadawcy i
adresata oraz zrozumiałości, jeśli weźmiemy pod uwagę reakcje odbiorcy. Z
listów Morawskiego, podobnie jak z „Opowieści dla przyjaciela”, wyłania się
silna więź łącząca niewidomego prozaika i chorą na serce poetkę. Wyjazd
Poświatowskiej do Ameryki staje się symbolem nie tylko rozstania dosłownego,
ale i tego metaforycznego. Widać wówczas szczególnie mocno nadzwyczajną
witalność poetki i biegunowo odmienne wyciszenie i zdystansowanie Morawskiego. „Tylko
mnie pogłaszcz…” to nie tylko świadectwo czasów i przyjaźni, z której zrodziły
się listy na miarę literatury. To również dowód na to, że jest w korespondencji
poetki i prozaika coś uniwersalnego. Właśnie z tego powodu czyta się owe listy
z zainteresowaniem również dzisiaj.
Ireneusz
Morawski, Tylko mnie pogłaszcz… Listy do Haliny Poświatowskiej, oprac. Mariola
Pryzwan, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz