piątek, 21 kwietnia 2017

Triumf prostactwa (M. Kącki, Fak maj lajf)

Marcin Kącki nie jest jedynym reporterem, który postanowił spróbować swoich sił w prozie. Od lat w obu aktywnościach świetnie sobie radzi chociażby Michał Olszewski, a ostatnio także Andrzej Muszyński. Wydawnictwo akcentuje na okładce fakt, iż „Fak maj lajf” to pierwsza powieść reportera. Do sztuki reportażu odwołuje się tekst reklamowy umieszczony pod tytułem. To zresztą bardzo ciekawy przypadek. Wydawca sugeruje bowiem, że powieść portretuje lepiej współczesną rzeczywistość niż niejeden reportaż. Pamiętając o tym, iż z kolei reporterzy wielokrotnie zaznaczają, że prawda jest atrakcyjniejsza niż fikcja, takie przekomarzanie się reklamujące dany gatunek wypada dość zabawnie. Powyższe uwagi potraktujmy jednak jako rozważania na marginesie, nie są one bowiem najważniejsze. Dużo bardziej istotne jest to, że debiut prozatorski Kąckiego można uznać za udany. W swojej pracy dziennikarskiej autor uprawia reportaż zaangażowany społecznie. Nie ukrywa, że pewne rzeczy go irytują, denerwują, oburzają oraz że należy piętnować zło. Tę wściekłość widać i w „Fak maj lajf”, choć w nieco innym wydaniu. Kącki na szczęście nie pisze powieści edukacyjnej, nie próbuje tworzyć manifestu, nie moralizuje. Jego opowieść o świecie zdominowanym przez brukowce przypomina jednak ostrą jazdę bez trzymanki. Autor obnaża brak skrupułów tych, którzy kupczą czyjąś prywatnością lub są gotowi dowolnie ją kreować. Pokazuje brak zasad i cynizm. Odsłania gotowość wzajemnego zwalczania się mimo grania w tej samej drużynie. Pośrednio stawia pytanie o granice wstydu, o wyrzeczenie się godności, o szacunek do siebie i do innych ludzi. Znakomicie bawi się językiem. Ci, którzy stają po stronie chamstwa i prostactwa, nie stronią od wulgaryzmów, a swoje ubóstwo intelektualne traktują z dumą, uważając innych za frajerów. Kącki nie waha się zasugerować, że najlepsze karty rozdają ci, którzy niewiele sobą reprezentują, a oddawanie kolejnych pozycji tym, którzy za nic mają jakiekolwiek wartości, skutkuje dominacją infantylności i wiadomości pozornych. Powieść – przestroga, powieść – kpina, powieść – ostrzeżenie, powieść – epitafium dla poważnego dziennikarstwa. Powieść popularna, ale do uważnej lektury.


Marcin Kącki, Fak maj lajf, Wyd. Znak, Kraków 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz