niedziela, 30 kwietnia 2017

Przeszłość kiedyś upomni się o swoje (E. Madeyska, Rodzina O., sezon 1 – 1968/1969)

„Rodzina O., sezon 1 – 1968/1969” Ewy Madeyskiej to powieść otwierająca sagę opisującą losy rodziny Opolskich. Pierwsza część stanowi gwarancję, że na kolejne warto czekać. Autorka umie bowiem opowiadać, potrafi utrzymać zainteresowanie czytelnika, umiejętnie dawkuje napięcie. Choć mamy do czynienia z powieścią obyczajową, jest tutaj miejsce i na szczyptę historii – ta czasami bawi się ludzkim losem, i na pokaźną dawkę relacji rodzinnych i damsko-męskich – te z kolei okazują się nie tylko piękne, ale i brutalne, brzydkie, smutne, i na całkiem wyraźną kreską rozrysowaną panoramę społeczeństwa – ono z kolei staje się niekiedy biernym obserwatorem, bywa jednak również, że ma całkiem konkretny wpływ na losy jednostki. Madeyska napisała powieść, która swoim rozmachem fabularnym, wrażliwością w opisywaniu losów ludzkich (bez patosu, ale wzruszająco), potoczystym stylem porównywana może być z serialem „Dom”, który to, jak wiadomo, jest również dostępny w wersji książkowej. „Rodzina O.” to przykład bardzo udanej literatury środka. Nie ma tu miejsca na zabiegi typowe dla tzw. literatury kobiecej – i dobrze!, choć los kobiet okazuje się w powieści bardzo istotny. Autorka tworzy wyraziste, niejednoznaczne, psychologicznie skomplikowane portrety kobiet. Takie są bohaterki reprezentujące starsze, ale i najmłodsze pokolenie. Również postaci mężczyzn nie są papierowe. Madeyska unika czarno-białych rozwiązań. Bohaterowie muszą się mierzyć z sytuacjami, które obnażają ich słabość, bezradność, niemożność odnalezienia się w takiej, a nie innej, roli. Dzięki temu opisywane związki niezależnie od tego, czy właśnie się rodzą, czy wchodzą w etap kryzysu, czy ulegają rozpadowi, są zawsze nieoczywiste, bez znanego od początku finału, z gwałtownymi nieraz zwrotami akcji. Jednocześnie nawet wtedy, gdy mowa jest o sytuacjach wzniosłych lub trudnych, autorka unika patosu, rozbija powagę zgrabnym sformułowaniem, dowcipnym określeniem, dynamicznym urwaniem danego opisu i przejściem do innego wątku. Autorka pokazuje, że ludzie, którzy pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego, mogą się spotkać, zbliżyć i spędzić ze sobą część życia. Mogą też, mimo wspomnianej nieprzystawalności, zawierać chwilowe sojusze – niekiedy z własnej woli, czasami pod przymusem. Życie w takim kontekście sportretowane zostaje jako ciąg wyborów, podejmowanych właściwie każdego dnia i mających swoje konsekwencje nawet po wielu latach. Szkoda, że tak ciekawa, dobrze napisana, zapadająca w pamięć powieść środka reklamowana jest w konwencji sytuującej ją w rejestrach bliskich literaturze popularnej. Szkoda, bo autorki reprezentujące tzw. literaturę kobiecą mogłyby się od Madeyskiej dużo nauczyć, choć pewnie nie udałoby im się osiągnąć tego poziomu. W typowych historiach o miłości nie ma przecież miejsca na tak przewrotne potraktowanie życia bohaterów, jak zaplanowano to w „Rodzinie O.”.


Ewa Madeyska, Rodzina O., sezon 1 - 1968/1969, Wyd. Znak, Kraków 2017. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz