poniedziałek, 20 listopada 2023

Kubańczycy na zawsze (L. Padura, Jak na wietrze pył)

 

Leonardo Padura znany jest polskiemu czytelnikowi z jednej strony ze świetnych, nieoczywistych kryminałów, w których melancholijna atmosfera upadku i niełatwa historia Kuby znakomicie mieszają się z rozwiązywanymi przez głównego bohatera sprawami, z drugiej z powieści o charakterze społeczno-obyczajowym, w których historia potrafi zniszczyć i kształtować na własnych zasadach zwykłych ludzi. „Jak na wietrze pył” zalicza się do tego drugiego nurtu, choć i tutaj mamy do czynienia z prywatnym śledztwem, odsłaniającym skomplikowane relacje między dawnymi przyjaciółmi oraz niemożliwy do przerwania związek z Kubą. W historii opowiedzianej przez Padurę jest coś rozpaczliwego i mrocznego zarazem. Melodramatyczność zostaje przełamana ostatecznością tego, co wiąże się z realiami politycznymi, ograniczeniami wolności, niemożnością wyboru miejsca do życia. Powieść toczy się dwutorowo. Poznajemy losy grupy przyjaciół wtedy, kiedy byli młodzi, oraz dwadzieścia kilka lat później, kiedy ich drogi dawno się rozeszły, ale jednocześnie dawne pytania, tajemnice i emocje nadal ich łączą. Padurze udaje się z wielkim smakiem połączyć codzienność z nadzwyczajnością, rytm emocji porządkujących trwałość relacji z wielkimi namiętnościami niszczącymi wszystko na swojej drodze, lojalność z jej brakiem i ze zdradą, nie do końca wypowiedziane uczucia, za którymi stoją konkretne czyny, i milczenie oparte na trosce, fascynacji, przyjaźni i niechęci do jeszcze większego zniszczenia. „Jak na wietrze pył” to także powieść o emigracji i ciągle istniejącej więzi z ojczyzną. Ten paradoks marzenia o ucieczce z Kuby i pragnienia zobaczenia jej ponownie, czujnego wypatrywania „kubańskości” wokół oraz mieszanki miłości i nienawiści do kraju zostaje tutaj pokazany bardzo wiarygodnie i z uwzględnieniem tego, co moglibyśmy określić mianem specyfiki kulturowej. Warto!

 

Leonardo Padura, Jak na wietrze pył, przeł. Adam Elbanowski, Wyd. Noir Sur Blanc, Warszawa 2023.

niedziela, 19 listopada 2023

Dostrzec człowieka w człowieku (B. Żurawiecki, Ojczyzna moralnie czysta. Początki HIV w Polsce)

 

Gatunkowo reportaż Bartosza Żurawieckiego zakwalifikować można jako reportaż historyczny, a zarazem współczesny, bo choć opowiada o konkretnych latach w przedziale 1985-1995, to jednocześnie przypomina, porządkuje i w pewnym stopniu wkracza w to, co dzieje się dzisiaj – może niekoniecznie w kontekście postrzegania osób seropozytywnych, ale reguł rządzących procesem wykluczania i stygmatyzowania. Celnie pomyślany tytuł dobrze sygnalizuje z jednej strony fakt dokumentowania początków epidemii AIDS w Polsce, skojarzenia choroby z zarazą i ze środowiskiem homoseksualistów oraz narkomanów, z drugiej dobre samopoczucie tych, którzy lękiem i chęcią obrony swojego otoczenia przed zagrożeniem tłumaczyli rasizm, demonizowanie, obojętność, agresję i okrucieństwo. Mam tutaj na myśli zwłaszcza te fragmenty, w których Żurawiecki przypomina historie nieprzyjaznego, delikatnie rzecz ujmując, przyjmowania przez mieszkańców wybranych miejscowości projektów osadzenia osób zarażonych wirusem HIV w ośrodkach firmowanych przez Marka Kotańskiego. Zważywszy na działania i słowa protestujących trudno oprzeć się wrażeniu, że panująca atmosfera przypomina tę, która ma miejsce podczas linczu. Żurawiecki dobrze rekonstruuje proces związany ze zderzaniem wiedzy i edukacji z jej brakiem i strachem. Dotyczy to nie tylko osób zdrowych, przerażonych pojawieniem się nieznanej choroby, ale i tych, którzy mieli na swoim koncie ryzykowne zachowania seksualne, oraz osób zarażonych. Bardzo ciekawym wątkiem jest próba instytucjonalnego zapanowania nad transmisją wirusa, zwłaszcza że w tle pojawiają się kwestie związane z ograniczeniem praw obywatelskich, łamaniem tajemnicy lekarskiej oraz łatwością stygmatyzowania (pomysł, by uzależnić możliwość studiowania od zrobienia testu, czy pomysł, by wydalać z kraju chorych obcokrajowców lub by zakładać, że każdy z grupy naznaczonej ryzykownymi zachowaniami był traktowany jako potencjalny nosiciel wirusa). Reportaż Żurawieckiego to dobra okazja, by przypomnieć sobie, jak jeszcze niedawno wyglądała Polska, i jak wiele opisanych w kontekście początków epidemii AIDS praktyk wpisanych jest w uniwersalne reakcje w stosunku do tego, co inne, obce i nieznane. Jednocześnie warto zaznaczyć, że książka ta wpisuje się w dostrzegalny dzisiaj na świecie nurt powracania do czasów, które wówczas z racji dynamiki wydarzeń nie mogły być dobrze opisane. To nurt ważny i potrzebny, a publikacja Bartosza Żurawieckiego jest świetnym uzupełnieniem historii początków epidemii AIDS z perspektywy polskiej. Proszę czytać.

 

Bartosz Żurawiecki, Ojczyzna moralnie czysta. Początki HIV w Polsce, Wyd. Czarne, Wołowiec 2023.

piątek, 17 listopada 2023

Słowo i władza (B. Zannoni, Moje głupie pomysły)

 

Niezwykła powieść! Wydawałoby się, że podmienienie postaci ludzkich na zwierzęce i opowiadanie o świecie zwierząt, w którym bohaterowie mówią i działają tak, jakby byli całkowicie ludziom podobni, będzie trochę ryzykownym gestem, bo trochę zgranym, trochę może banalnym, trochę przewidywalnym. Tymczasem Zannoni udowadnia, jak wielki potencjał tkwi w tego typu pomyśle i jak wiele ważnych rzeczy da się opowiedzieć poprzez odsłonięcie napięć i konfliktów rządzących zwierzęcą rzeczywistością. „Moje głupie pomysły” świetnie się również czyta jako powieściową wariację na temat bajki zwierzęcej. Kompozycyjnie i formalnie natkniemy się tutaj i na podporządkowanie rytmu wydarzeń instynktowi i porom roku, i na archetypiczne postaci, i na przypowieściowy nieco charakter, który zbliża finał przedstawionej historii do dydaktycznego nieco koncepcyjnie, ale okrutnego w swojej wymowie morału. Zannoni okazuje się mistrzem zwrotów akcji i wrogiem łatwego pocieszenia. Głównym bohaterem i zarazem narratorem jest kuna Archy. Poznajemy losy zwierzęcia właściwie od narodzin do starości. Włoski autor rezygnuje z prób dokumentowania przyrody. Jego postaci zachowują się jak ludzie, dla których ograniczenia etyczne często są obce, a nagła potrzeba, chęć pokazania własnej siły i wola przeżycia determinują ich poczynania. Dość powiedzieć, że historia, która mogłaby być czułostkowa i krzepiąca, zamienia się w mroczną tak naprawdę opowieść o obojętności i odwracaniu się od bliskich, o władzy i wykorzystywaniu własnej pozycji, o uległości i więzi, która rodzi się wbrew temu, co się przeżyło, o tęsknocie za miłością i brutalności odrzucenia, o okrucieństwie i bezwzględności, wreszcie o przyjaźni, która nie jest w stanie przełamać samotności. Szczególnie poruszające i znakomicie rozpisane są momenty, w których czujność czytelnika zostaje uśpiona i zaczynamy spodziewać się nadejścia sielanki. Wtedy dochodzi do gwałtownego zwrotu, w którym przypomina się nam, że w portretowanym świecie nic nie jest na zawsze i bardzo mało jest na chwilę. „Moje głupie sprawy” to także fascynująca opowieść o świadomości śmierci, słowie jako nośniku pokonania końca oraz Bogu jako strażniku dobra – w jednej wersji – i strażniku zła – w wersji drugiej. Lektura obowiązkowa!

 

Bernardo Zannoni, Moje głupie pomysły, przeł. Katarzyna Skórska, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023.